Algieria wyraziła zaniepokojenie skutkami uznania Izraela przez sąsiednie Maroko. Chodzi zwłaszcza o uznanie zwierzchności Maroka nad Saharą Zachodnią przez Stany Zjednoczone, co było warunkiem normalizacji izraelsko-marokańskiej. Według algierskiej dyplomacji „syjonistyczny twór” zamierza zbliżyć się do algierskich granic w celu destabilizacji sytuacji.
W czwartek amerykański prezydent Donald Trump poinformował o zawarciu porozumienia w sprawie nawiązania stosunków dyplomatycznych Maroka z Izraelem. Rabat miał jednak w tej sprawie konkretne oczekiwania. Chciał przede wszystkim, aby Waszyngton uznał jego zwierzchność nad spornymi terytoriami Sahary Zachodniej. Tak też się stało, dlatego w najbliższym czasie Izrael i Maroko otworzą swoje ambasady.
Wspomniane ziemie są przedmiotem sporu pomiędzy Marokiem a saharyjskimi nacjonalistami z Frontu Polisario. Ugrupowanie walczące o niepodległość Sahary Zachodniej jest wspierane przez Algierię, na terytorium której znajdują się obozy dla saharyjskich uchodźców. Dodatkowo to właśnie w nich znajduje się faktyczna siedziba rządu Saharyjskiej Arabskiej Republiki Demokratycznej.
Nic więc dziwnego, że warunki porozumienia Rabatu z Tel Awiwem zaniepokoiły Algier. Algierski premier Abdelaziz Djerad uznał podobne działania za „zagraniczne manewry”, przez które „syjonistyczny twór pragnie zbliżyć się do naszych granic”. Destabilizacja sytuacji w pobliżu algierskich granic ma trwać więc cały czas, dlatego w ubiegłym miesiącu specjalnie zmieniono tamtejsze prawo. Pozwala ono wojsku na potencjalne prowadzenie operacji „utrzymywania pokoju” w krajach sąsiednich, a więc głównie w Libii i Mali.
Rządzący krajem Front Wyzwolenia Narodowego (FLN) również skrytykował działania Maroka. Ugrupowanie arabskich nacjonalistów uznało zignorowanie praw Palestyńczyków przez Maroko za haniebne. Z tego powodu pozostanie ono plamą na honorze państw, które dotychczas chwaliły się swoim zaangażowaniem na rzecz Autonomii Palestyńskiej. Samo FLN zadeklarowało dalsze poparcie dla walki wyzwoleńczej Palestyny i Sahary Zachodniej.
Negatywnie decyzję marokańskiej monarchii ocenili również algierscy islamiści. Towarzystwo na rzecz Ruchu Pokojowego (MSP) odróżniło jednak politykę rządu od stanowiska narodu marokańskiego. Ten ostatni ma bowiem aktywnie protestować przeciwko zdradzie sprawy palestyńskiej. MSP wezwało jednocześnie Algierczyków do zachowania jedności narodowej w obliczu „chciwości spiskowców”, którymi ma być część świata arabskiego zinfiltrowana przez syjonistów.
Na podstawie: middleeastmonitor.com, timesofisrael.com.