Morderstwa, a także zatrzymania dwóch dalszych bojowników dokonały w pobliżu miasta siły okupanckiej „koalicji”, w tym żołnierze niemieckiego kontyngentu. Jak wyjawił miejscowy gubernator, okupanci nie powiadomili miejscowych władz o rajdzie na kryjówkę partyzantów. Źródła NATOwskie twierdzą jednak, że wszyscy czworo zamordowani „byli uzbrojeni i gotowi na strzelaninę”, a zarówno miejscowe władze jak i policja zostały poinformowane o planowanej akcji.
Demonstracja, na której wedle szacunków pojawiło się około 1500 osób, przeobraziła się z gwałtowne zamieszki z policją. Ta szybko otworzyła ogień do manifestantów. Podobnie uczynili niemieccy żołnierze stacjonujący w miejscowej niewielkiej bazie wojskowej, kiedy w stronę budynku posypały się butelki i kamienie.