european-solidarity-front-for-kosovo17 lutego 2008 r. Kosowo proklamowało swoją niepodległość, łamiąc  w ten sposób wszystkie normy prawa międzynarodowego. Wspólnota międzynarodowa milcząco zaakceptowała nową, całkowicie sztuczną, zasadę etnicznego samostanowienia, która była sprzeczna z klasyczną i powszechnie uznaną zasadą samostanowienia narodów oraz podeptała suwerenność państwa serbskiego. Ta kwestia, przedstawiona tylko w terminach politycznych, już pokazuje zniekształcenia i łamanie praw międzynarodowych, a jest jeszcze bardziej złożona, gdy analizuje się ją pod kontem przynależności do Serbii.  Historycznie Kosowo jest nazywane przez Serbów „Starą Serbią”, ponieważ od XIII w. jest kołyską ich historii. Duma z tej przynależności może być z łatwością przedstawiona przy pomocy czterech cyfr, które nieustannie pojawiają się tam wszędzie: od murów, do skóry serbskich chłopaków: 1389 – rok krwawej bitwy na Kosowym Polu, gdy 28 czerwca wojsko króla Łazarza zdołało, dzięki swojemu poświęceniu, powstrzymać marsz wojsk osmańskich na Bałkanach.

I to właśnie krew, przelana na tamtym polu bitwy, poziom zasług i ogromne poświęcenie serbskiej arystokracji, wciąż jeszcze rozpalają serca narodu, który twardo wierzy, że żywe i pulsujące jądro jego kulturalnej tradycji nie może bić gdzie indziej, jak tylko pośród tych dolin. Kosowo stanowi dla Serbów świętą ziemię, ziemię, na której cała szlachta poświęciła się na polu walki. Rok 1389 jest dla każdego Serba najważniejszą datą we własnej historii, a Kosowe Pole jest matką wszystkich pozostałych bitew, sztandarem, pod którym formuje się niezwykle silne poczucie przynależności do własnej ziemi. Kosowo jest sercem dumnego i silnego państwa: Serbii.

Teraz jednak jest smutną prawdą, że Kosowo jest  być może najbiedniejszym krajem Europy. Tożsamość narodowa jest symbolizowana przez flagę bez żadnego znaczenia historycznego, zawieszaną we wszystkich miejscach publicznych i systematycznie otaczaną flagami  militarnych, ekonomicznych i kulturalnych kolonizatorów tego regionu (USA, Niemiec, Turcji i przede wszystkim Albanii). Nie jest to nic innego, jak świecka religia stworzona wokół mitu bandy okrutnych morderców, jaką było wojsko UCK. Przytoczone przed chwilą kraje, które uznały albańskich mieszkańców Kosowa za wyzwolicieli i obrońców, najechali kraj i wykonali ważne manewry gospodarcze, spychając w zupełną anarchię ziemię, której ludność, historycznie zorganizowana w społeczeństwo typu plemiennego, szybko obrała przestępczą drogę zakładania gangów, zaangażowanych w działalność mafii.

Liczne podziały występujące w społeczeństwie są także jednym z motywów, przez które Kosowo nie może osiągnąć celu, jakim prawne i konkretne określenie się jako państwo, w takiej mierze, w jakiej przez „państwo” rozumie się pewną populację, którą łączy zarówno kultura jak i więzy krwi. Z gospodarczego punktu widzenia sytuację Kosowa można określić jako gorszą niż katastrofalną: bezrobocie sięga około 40%, a całkowicie nieefektywna biurokracja i  szerząca się korupcja, która dominuje w każdym obszarze życia społecznego, spychają kraj w całkowite ubóstwo. Wystarczy pomyśleć, że według danych Banku Światowego jedna trzecia z dwóch milionów mieszkańców Kosowa oficjalnie żyje za mniej niż dolara dziennie. Z przykrością trzeba także zaznaczyć, że albańska strefa Kosowa stanowi bramę dla przestępczości i nielegalnego handlu, który, z cichym przyzwoleniem organów międzynarodowych obecnych w Kosowie, kieruje się na drogi naszej Europy.  Narkotyki, prostytucja, handel narządami, nielegalna imigracja i inne podobne zjawiska są efektem  nielegalnych działań  rozwiniętych w tym kraju, sprytnie stworzonym przez autorytety z całego świata, mającego stanowić przyczółek degeneracji na Bałkanach, podporządkowany interesom lobby kierowanych przez szakale różnych narodowości.

Myślę, że można bez obaw powiedzieć, że Kosowo jest wysypiskiem stworzonym w sercu Bałkanów i całej Europy. Do tego wszystkiego trzeba dodać jeszcze delikatną kwestię fundamentalizmów religijnych, które znalazły na tym terenie podatny grunt, ten sam podatny grunt, który został im instrumentalnie przyznany dla dalszej destabilizacji sytuacji na tym terytorium. Nie jest przecież tajemnicą, że partyzanci UCK stworzyli prawdziwe obozy szkoleniowe dla islamskich bojowników, których jedynym celem jest zwalczanie, w imię podłej, zbrodniczej idei, integralności etnicznej i kulturowej, której- żeby przytoczyć aktualny przykład, który bardzo leży nam na sercu – legalny i suwerenny rząd Baszara al-Asada wciąż bohatersko broni w Syrii. Jednak w Kosowie wydarzyło się coś jeszcze: Stany Zjednoczone przewodzą koalicji oszustów którzy, po splamieniu tej ziemi krwią serbską i po zbombardowaniu europejskiej stolicy, zdobyli i zrabowali Serbię przyznając Kosowu najważniejszą część infrastruktury tego regionu, w tym autostrady, wodociągi, telekomunikację i, co najważniejsze, zasoby naturalne, takie jak węgiel kamienny i brunatny.  Nie dziwi, że za tymi operacjami stoją tacy ludzie jak Madeleine Allbright, była amerykańska sekretarz stanu czy Wesley Clark, były naczelny dowódca Połączonych Sił Zbrojnych NATO w Europie, ten sam człowiek, który 24 marca 1999 r. wydał rozkaz zbombardowania Belgradu, w trakcie operacji zbrojnej która –  warto przypomnieć –  nie otrzymała poparcia ONZ, ale była arbitralna. Tak samo arbitralna była deklaracja niepodległości Kosowa,  którego – powtarzamy to dzisiaj wraz z naszymi braćmi Polakami – nie uznajemy za państwo.

Nasze gorące poparcie płynie do wszystkich Serbów, którzy nie zamierzają rezygnować z obrony ich wyraźnego prawa do uznania za własną ziemi Kosowa i Metohii , ziemi najświętszej od tamtego roku 1389. Jak mówi tradycja: „serbskość to nie chleb, nie szkoła ani państwo – to Kosowo. Kosowo jest grobem, gdzie wszystko zostało pogrzebane, i przyjdzie jeszcze przez ten grób zmartwychwstanie”. Życzymy, żeby wilk Vuk, który żyje w sercu każdego Serba przypomniał wszystkim, że w stadzie owiec kryją się jeszcze wilki, te istoty, które nie zapomniały jeszcze, czym jest wolność. A naszą wolnością dzisiaj jest to, żeby mówić, tu, w Warszawie, że „Serbia jest tam, gdzie jest przynajmniej jeden Serb”. Kosovo je Srbija!

European Solidarity Front for Kosovo (Włochy)