Kilka tygodni temu białoruski prezydent Aleksander Łukaszenka zagroził zakończeniem walki z przemytem narkotyków i imigrantów. Tak też się stało, dlatego na terytorium Litwy przedostaje się coraz większa liczba obcokrajowców. Z tego powodu litewskie władze zdecydowały się na ogłoszenie stanu wyjątkowego.

Litwa obok Polski jest głównym orędownikiem sankcji wobec Białorusi, z powodu represji wobec opozycji po ubiegłorocznych białoruskich wyborach prezydenckich. Ponad miesiąc temu Łukaszenka zapowiedział więc, że białoruskie służby przestaną powstrzymywać napór nielegalnych imigrantów na granicę Unii Europejskiej, przymykając także oko na przemyt narkotyków.

Od końca maja litewska Straż Graniczna odnotowuje więc lawinowy wzrost liczby cudzoziemców próbujących niezgodnie z prawem przekroczyć litewską granicę. Litewscy pogranicznicy twierdzą dodatkowo, że posiadają nagrania pokazujące ich białoruskich odpowiedników pomagających imigrantom przedostać się na litewskie terytorium.

Ostatecznie liberalno-konserwatywne władze Litwy zdecydowały się na wprowadzenie stanu wyjątkowego. W ten sposób możliwe jest przyspieszenie decyzji dotyczących logistyki i finansowania zabezpieczenia granicy. Jednocześnie minister spraw wewnętrznych Agnė Bilotaitė zaprzecza, aby litewskie służby nie radziły sobie ze wspomnianymi problemami.

W niedzielę rano poinformowano, że od początku roku blisko 1089 imigrantów próbowało nielegalnie przekroczyć litewską granicę. Tylko w sobotę tamtejsze służby zatrzymały 160 osób, a od paru dni cudzoziemcy próbują przedostawać się w rejonie Druskienikiów, znajdujących się także niedaleko granicy polsko-litewskiej.

Na podstawie: 15min.lt.