Z bliskiej odległości postrzelony z broni gładkolufowej został wczoraj Tomasz Gutry z „Tygodnika Solidarność”, stąd fotoreporter musiał przejść operację. To jednak nie jedyne doniesienia dotyczące ataków milicji na dziennikarzy. Wśród poszkodowanych znajdują się również przedstawiciele lewicowo-liberalnych mediów, opisujący wyjątkową brutalność nie zawsze zresztą umundurowanych bandytów.
Wczoraj popołudniu media obiegły zdjęcia pokazujące 74-letniego pracownika „Tygodnika Solidarność”, który został trafiony gumową kulą w okolicach oka. Fotoreporter musiał z tego powodu przejść operację, a według doniesień jego redakcyjnych kolegów wszystko powinno być w porządku. Mogła jednak stać się prawdziwa tragedia, bo umundurowani bandyci strzelili do niego z bliskiej odległości. Zdaniem dziennikarzy wczorajsze zachowanie milicjantów miało więc niewiele wspólnego z rzekomym „zaprowadzaniem porządku”.
Do sprawy fotoreportera odniosła się nie tylko jego redakcja, ale także przewodniczący NSZZ „Solidarność”, Piotr Duda. Lider związkowców zapowiedział, że jego organizacja nie odpuści tej sprawy. Duda przede wszystkim zwrócił uwagę na hipokryzję tej służby. Przez ostatnie tygodnie wykazywała się ona wyjątkową pobłażliwością wobec demonstracji feministek, natomiast wczoraj uczestnicy Marszu Niepodległości byli traktowani „z całą bezwzględnością”.
Na brutalność milicjantów zwraca też uwagę redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność”. Według Michała Ossowskiego dostępne materiały pokazują przekroczenie granic dopuszczalności użycia broni przez mundurowych. W przypadku Gutrego sprawa jest jeszcze bardziej oburzająca, ponieważ strzelano do starszego mężczyzny z widocznym aparatem na szyi. Ossowski skrytykował też ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego, który co prawda rozmawiał z Dudą o sprawie fotoreportera, lecz jednocześnie usprawiedliwiał brak opanowania ze strony milicji.
Ofiarami bandytów zarówno w mundurach, jak i w charakterystycznych oliwkowych kominiarkach i kurtkach (ta grupa najwidoczniej już za bardzo wstydzi się przywdziewać niebieski mundurek), stali się też lewicowo-liberalni dziennikarze. Renata Kim z Radia TOK FM miała być bita po nerkach, choć miała na sobie widoczną kamizelkę z napisem PRESS. Kolejny fotoreporter, Adam Tuchliński, był z kolei bity po głowie, a następnie zrzucony przez milicjantów ze schodów na stacji Warszawa-Stadion.
O milicyjnej brutalności mówi też Dominik Łowicki z „Gazety Wyborczej”. Reporter również relacjonował wydarzenia ze wspomnianej stacji, a widząc nacierających milicjantów dawał znak, że jest pracownikiem mediów. Mundurowych nieszczególnie to interesowało, dlatego okładali go pałką po rękach i nogach, na odchodne traktując go gazem pieprzowym. Łowicki podkreśla, że do tej pory nie spotkał się z taką brutalnością ze strony milicjantów.
Tymczasem wczorajsze wydarzenia usprawiedliwia zarówno Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, jak i sama milicja. Milicyjny propagandysta Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji co prawda zapowiedział wyjaśnienie sprawy postrzelenia fotoreportera „Tygodnika Solidarność”, lecz jednocześnie cały czas broni interwencji swoich kolegów po pale. Marczak bredzi więc o bitwach z „chuliganami”, nie wspominając jednocześnie o działalności bandytów zdejmujących mundur na czas działań podczas Marszu Niepodległości.
Polecam szczególnie między 0:15 a 0:17 sekunda… pic.twitter.com/5iDT9G4oFN
— Mateusz (@Parchem_Mateusz) November 11, 2020
Policja pałuje dziennikarzy, inny fotoreporter postrzelony w twarz, prawie stracił oko. Czy ktoś tam stracił rozum? pic.twitter.com/18YOaMyIRU
— Marcin Makowski (@makowski_m) November 11, 2020
Policjanci nie patrzyli na nic. Lali pałami dziennikarzy, zwykłych ludzi, jak leciało. pic.twitter.com/pk5lPPTpXN
— Patryk "Skju" Sykut (@PatrykSykut) November 11, 2020
Na podstawie: tysol.pl, onet.pl, twitter.com.