Pierwsza wersja rządowej „Tarczy antykryzysowej” przewidywała spore ograniczenie praw pracowniczych, natomiast jej nowa wersja jest pod tym względem równie niepokojąca. Co prawda przedsiębiorca nie będzie mógł przeprowadzić zwolnień grupowych bez konsultacji ze związkami zawodowymi, ale będzie mógł za to wysłać pracownika na przymusowy urlop oraz nakazać mu wypoczynek w miejscu pracy.

Ogółem prace nad zmianą wspomnianego pakietu trwają w dwóch miejscach, czyli w Kancelarii Premiera oraz w Ministerstwie Rozwoju. W pierwszej wersji „Tarczy antykryzysowej” przewidywano uelastycznienie prawa pracy na potrzeby biznesu. Tym samym miał on móc swobodnie zwalniać pracowników, a także narzucać im nawet kilkunastogodzinny czas nieprzerwanej pracy.

W nowych założeniach jest niewiele lepiej. Rząd Mateusza Morawieckiego tak naprawdę zreflektował się jedynie w kwestii masowych zwolnień. Wyrzucenie z pracy więcej niż 10 pracowników będzie więc musiało zostać skonsultowane ze związkami zawodowymi lub innymi organizacjami pracowników. Ponadto przedsiębiorca musi wcześniej powiadomić Powiatowy Urząd Pracy o planowanych masowych zwolnieniach w swojej firmie.

Pracownicy tracący miejsce zatrudnienia będą musieli otrzymać odprawy pieniężne zależne od stażu pracy, przy czym ich wysokość nie będzie mogła przekraczać kwoty 15-krotnego  minimalnego wynagrodzenia za pracę obowiązującego w dniu rozwiązania stosunku pracy.

Pozostałe zapisy są już jednoznacznie niekorzystne. Przede wszystkim dobowy wymiar czasu pracy w okresie rozliczeniowym do 12 miesięcy może się zwiększyć do 12 godzin, co biznesmen ma ustalać wcześniej ze związkami zawodowymi albo innymi formami reprezentacji pracowników. Nowelizacja Kodeksu pracy daje z kolei możliwość nakazania pracownikowi, aby poza normalnymi godzinami pracy pozostawał w gotowości do jej ponownego podjęcia. Sam odpoczynek będzie mógł się odbywać w miejscu nakazanym przez przedsiębiorcę.

Ponadto rząd nie przewidział niczego dla zwalnianych osób pracujących dla agencji pracy tymczasowej, ani też dla tracących pracę bezrobotnych. Ci pierwsi nie mają tym samym co liczyć na odprawy, bo firmy ogółem nie mają wobec nich żadnych zobowiązań prawnych i bardzo chętnie pozbywają się ich w pierwszej kolejności. Rządzący nie wykluczają natomiast podwyżek zasiłku dla bezrobotnych, jednak na razie kończy się tylko na deklaracjach.

Na podstawie: money.pl, polskatimes.pl, businessinsider.com.pl.

Zobacz również: