W wyniku bombardowania przeprowadzonego wczoraj przez syryjskie lotnictwo, w prowincji Idlib zginąć miało trzydziestu trzech tureckich żołnierzy. Rosjanie twierdzą, że Tureckich Sił Zbrojnych w ogóle nie powinno być w tym miejscu, natomiast Turcja zagroziła kolejnymi atakami na Syryjską Armię Arabską. Ponadto Turcja chce wymusić reakcję Unii Europejskiej, dlatego nie powstrzymuje syryjskich uchodźców przed udaniem się do Europy.

Nie do końca jest jasne, kto dokonał wczorajszego bombardowania. Rosja zaprzeczyła, aby ataku dokonało jej lotnictwo, ale syryjscy „rebelianci” dysponują obecnie uzbrojeniem pozwalającym na zestrzeliwanie samolotów należących do syryjskich sił powietrznych. Wielce prawdopodobne jest więc, że to rosyjskie maszyny dokonały bombardowania celów należących do Tureckich Sił Zbrojnych (TSK). Jak na razie nie jest też jasny cel ataków. Według jednej z wersji zaatakowany został turecki konwój wojskowy, natomiast według drugiej improwizowany sztab w miasteczku w południowej części Idlib.

Strona turecka oficjalnie poinformowała o śmierci 33 żołnierzy TSK, ale według niektórych źródeł zginąć mogło nawet powyżej 50 osób. Rosja twierdzi, że tureccy wojskowi ponieśli śmierć, ponieważ w ogóle nie miało ich tam być. Po pierwsze Turcja zaprzeczała dotąd, aby jej żołnierze w ogóle brali udział w walkach, a po drugie miała przekazywać ona Rosji bieżące informacje na temat pozycji „wszystkich tureckich oddziałów znajdujących się obok rejonów działań bojowych terrorystów”. Turcy mieli więc znaleźć się pod ostrzałem, gdy dżihadyści z ugrupowania Tahrir asz-Szam próbowali przeprowadzić ofensywę przeciwko siłom Syryjskiej Armii Arabskiej (SAA).

Jednocześnie strona rosyjska poinformowała, że po doniesieniach o ofiarach śmiertelnych doprowadziła ona do przerwania ostrzału prowadzonego przez syryjskie wojsko. W związku z zaostrzającą się sytuacją w Idlib do syryjskiego wybrzeża wysłane miały zostać dwa okręty rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Do ich uzbrojenia mają należeć między innymi pociski manewrujące Kalibr. Były generał rosyjskich służb bezpieczeństwa i poseł Władimir Dżabarow nie wykluczył w rozmowie z mediami, że obecne działania Ankary mogą spowodować otwarty konflikt z Moskwą.

Turcja po wczorajszym ataku zapowiedziała między innymi odwet, a przede wszystkim zaszantażowała po raz kolejny Unię Europejską. Ankara poinformowała bowiem, że nie będzie robić przeszkód syryjskim uchodźcom, którzy zdecydują się rozpocząć marsz w stronę Europy. Zapowiedź ta spotkała się już z reakcją Grecji, stąd postanowiła ona wzmocnić kontrolę na swojej granicy z Turcją.

Na podstawie: almasdarnews.com, reuters.com, facebook.com/frontemdosyrii.