Polski Związek Piłki Nożnej powoli zmierza do osiągnięcia swoich celów, przeciwko którym w ramach akcji „Ostatni gwizdek” od marca protestują najważniejsze polskie grupy kibicowskie. Do walki z „bandytyzmem na stadionach” przyłączyli się więc już nie tylko usłużni dziennikarze, ale także tęgie głowy reprezentujące tutejszą klasę polityczną. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji chcą więc między innymi wprowadzenia z powrotem policji na stadiony.

Od niedzielnego meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa nie ustaje medialny lament na temat „bandytów rządzących polskimi klubami”. Dziennikarzom, politykom oraz przedstawicielom PZPN-u nie spodobała się forma protestu fanów Lecha przeciwko postawie swoich piłkarzy, a może przede wszystkim włodarzy klubu, która nie pozwoliła na dokończenie szlagieru polskiej Ekstraklasy. Tym samym jak zwykle po takich wydarzeniach jesteśmy zalewani dziesiątkami pomysłów na przeciwdziałanie zorganizowanym grupom kibicowskim.

Pierwszy do akcji wkroczył wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann, który zdecydował się na zastosowanie pomysłu rodem z poprzedniej epoki, a więc na zastosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej. Z tego powodu zamknął on stadion „Kolejorza” na pięć pierwszych spotkań nowego sezonu LOTTO Ekstraklasy, do czego doszły także trzy mecze w ramach eliminacji do Ligi Europy. Hoffmanowi nie spodobało się nie tylko przerwanie meczu, lecz także rozłożenie sektorówki przez kibiców i odpalenie przez nich pirotechniki.

Po wojewodzie przyszedł czas na tęgie umysły polskiej polityki. Premier Mateusz Morawiecki w niedziele skrytykował co prawda zamieszki, jednocześnie chwaląc jednak patriotyczne oprawy środowisk kibicowskich, natomiast w środę mówił już o konieczności wprowadzenia „standardów brytyjskich”. Tego dnia odbyło się również posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Imprez Masowych, zwołane na wniosek ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Brudzińskiego.

Kolejne genialne pomysły najwybitniejszych umysłów w kraju to: wprowadzenie z powrotem policji na stadiony, sprawdzanie kibiców przez policjantów wspomagających tym samym agencje ochroniarskie, a także sprawdzanie fanów pod kątem wnoszenia materiałów pirotechnicznych przy pomocy psów tropiących. Te rozwiązania niespecjalnie są jednak na rękę klubom, ponieważ to one miałyby pokrywać ze swojej kieszeni populistyczne zabawy ekipy rządzącej. Ponadto zaostrzone miałyby zostać kary dla „chuliganów”, a kibicom mającym zakazy stadionowe zakładano by opaski z nadajnikami.

Rządzący w wielu sprawach już dawno upodobnili się do poprzedniej ekipy rządzącej, dlatego nie powinien dziwić fakt, iż nie zwracają oni już żadnej uwagi na bezprawne i prowokacyjne działania policji, o których pisaliśmy na naszych łamach wielokrotnie.

Na podstawie; polsatsport.pl, rmf24.pl.

Zobacz również:

Policja i kluby wciąż bezkarne wobec kibiców