W Święto Pracy kolejny już raz ulicami Warszawy przeszedł pierwszomajowy pochód nacjonalistów. Co najmniej 200 osób, wśród których znaleźli się przedstawiciele poszczególnych narodowych środowisk z wielu polskich miast, wyraziło swoje niezadowolenie z sytuacji gospodarczej w kraju oraz opowiedziało się za solidarnością wszystkich Polaków, szczególnie na rynku pracy.
1 maja pogoda w Warszawie od wczesnych godzin rannych była „w kratkę”, co i raz wychodziło słońce, które po chwili przykrywały ciemne chmury w towarzystwie deszczu i piorunów. Na kilkadziesiąt minut przed startem marszu wydawało się, że aura się ustabilizowała, jednak niemalże punktualnie o godzinie 15:00 na uczestników lunął deszcz, który – na szczęście – potrwał jedynie 2 minuty. W tym roku zebrano się przy wejściu do Ogrodu Saskiego, skąd po uformowaniu bloku z transparentów wyruszono główną stołeczną ulicą – Marszałkowską.
Na trasie przemarszu mijano m.in. budynek Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, pod którym nie zabrakło antyunijnych okrzyków, wszak 1 maja to również smutna rocznica wstąpienia naszego kraju do UE. Nie był to zresztą jedyny tego typu akcent na pochodzie, bowiem jak co roku, polscy nacjonaliści gościli na nim również aktywistów z innych europejskich krajów, demonstrując w ten sposób przywiązanie do idei Europy Wolnych Narodów, w której suwerenność, odrębność i wzajemny szacunek należą do najwyższych wartości. W tegorocznej edycji pierwszomajowego pochodu udział wzięli zagraniczni goście z Czech (AN), Ukrainy (SNU, AN) oraz Rosji (AN).
Transparenty niesione po bokach kolumny marszowej zajęły całą długość pochodu, prezentując korzystającym z wolnego dnia od pracy Polakom nacjonalistyczne hasła oraz nazwy organizacji i środowisk, które wzięły udział w pochodzie. Oprócz Autonomicznych Nacjonalistów niemalże ze wszystkich komórek (m.in. Warszawa, Łódź, Radom, Białobrzegi, Wielkopolska, Gdynia, Częstochowa, Sosnowiec, Lublin, Chełm, Stalowa Wola), na marszu zgromadzili się również działacze Narodowego Odrodzenia Polski, Frakcji Narodowo-Solidarnej, Aktywu Północnego, Inicjatywy Narodowej, Młodzieży Wszechpolskiej, Trzeciej Drogi czy Niklota, którego działacze także dołożyli swoją cegiełkę do organizacji pochodu. Nie zabrakło również lokalnych grup takich jak Narodowy Rzeszów, Patriotyczny Mielec czy Przeworscy Patrioci.
Kolejnym „ciekawym” punktem na trasie przemarszu pochodu był Pałac Prezydencki, pod którym głośno wyrażono opinię na temat prezydentury Bronisława Komorowskiego. W odniesieniu do jego niedawnych głośnych kompromitacji zaintonowano okrzyk „Gdzie jest szogun?”, który wprowadził wszystkich przyglądających się manifestacji w niemałe rozbawienie.
Pochód zakończył się na Placu Zamkowym, gdzie pod Kolumną Zygmunta jeden z warszawskich autonomicznych nacjonalistów wygłosił okolicznościowe przemówienie, w którym podkreślono między innymi fakt całkowitego oddania gospodarki w ręce obcego kapitału. „(…) Polska gospodarka jest niemal całkowicie uzależniona od kapitału zagranicznego. Przemysł – wyprzedany bądź doprowadzony do upadłości, wystarczy wymienić niszczejące dziś stocznie czy puste hale montażowe na warszawskim Żeraniu. Bankowość – w obcych rękach. Na każdym osiedlu w mieście, a nawet na wsi, możemy zrobić zakupy w supermarkecie portugalskim, niemieckim czy francuskim, na próżno jednak szukać sklepów polskich (…)” – powiedziano na zakończenie marszu.
Święto Pracy na stałe wpisało się w kalendarz nacjonalistycznych wydarzeń, nie tylko w stolicy. W tym roku podobne akcje zainicjowano również w Sosnowcu i Rzeszowie. Nacjonaliści w końcu odkłamią 1 Maja – to nie święto lewicy czy komunistów, to święto ludzi pracy i pokrzywdzonych przez obecny system.