W ogniu niewygodnych pytań znalazł się prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, udzielając wywiadu skądinąd wspierającej go prawicowej stacji FOX News. Musiał on przyznać w jego trakcie, że zamierza wpuścić na amerykański rynek większą ilość zagranicznych pracowników. Choć zdaniem przepytującej go dziennikarki wynagrodzenia z powodu rzekomego braku rąk do pracy wcale nie rosną, sam Trump zarzekał się, iż wpuści do kraju jedynie wykwalifikowanych specjalistów.
Dziennikarka Laurie Ingraham z FOX News przeprowadziła kilka dni temu obszerny wywiad z amerykańskim prezydentem. W jego trakcie wymieniła sukcesy polityki ekonomicznej Trumpa, wśród których znalazły się między innymi rekordowo niskie bezrobocie, a także związane z tym faktem stworzenie wielu nowych miejsc pracy. Jednocześnie zwróciła ona uwagę na fakt, że wynagrodzenia wcale z tego powodu nie rosną, natomiast w „korporacyjnej Ameryce” widać wyraźnie szkodliwą politykę tamtejszych przedsiębiorców.
Według Ingraham nie istnieje tak naprawdę rynek pracownika, ponieważ nie jest widoczny wspomniany realny wzrost płac. Zdaniem dziennikarki bierze się to z faktu „niekończącego się apetytu na dostarczanie jak największej liczby taniej siły roboczej, aby obniżyć wynagrodzenia. Tymczasem miały do niej dojść pogłoski na temat poluzowania polityki imigracyjnej przez Trumpa, który wraz ze swoją administracją zamierza ściągnąć zagranicznych pracowników do zaawansowanych technologicznie przedsiębiorstw.
Amerykański prezydent odpowiedział, że nie chodzi mu o tanich pracowników, ale o „siłę intelektu”. Według niego USA tracą wykwalifikowanych zagranicznych absolwentów swoich uczelni, a na to nie mogą sobie pozwolić.
Portal Breitbart.com, czyli kolejne duże medium wspierające prezydenturę Trumpa, omawiając ten wywiad zwracało uwagę na rozmijanie się słów amerykańskiej głowy państwa z rzeczywistością. Działające w Stanach Zjednoczonych firmy nie mają bowiem wcale obowiązku wyszukiwania wpierw amerykańskich pracowników na dane stanowisko, stąd mogą zatrudniać także niewykwalifikowaną siłę roboczą. Same władze nie ograniczają napływu imigrantów, nie egzekwując także skomplikowanych przepisów wymagających, aby imigranci byli wykwalifikowani i otrzymywali pensje na poziomie rynkowym.
Serwis krytykuje również rząd za to, że ten nie próbuje nawet powstrzymać nepotyzmu na dużą skalę, pozwalającego urodzonym za granicą menedżerom importować do Ameryki ogromną liczbę zagranicznych pracowników, którzy następnie przekazują sporą część swojej pensji swoim szefom. Dwaj poprzednicy Trumpa, czyli George W. Bush i Barack Obama, rozszerzyli nawet program pozwalający pracodawcom na pozyskanie tanich pracowników z zagranicy. Mogą oni otrzymać pozwolenie na pracę jeśli tylko zapiszą się do byle jakiego college’u.
Na podstawie: breitbart.com.