NSZZ „Solidarność” twierdzi, że sieć supermarketów Biedronka powinna podnieść pensje, ponieważ co kwartał z pracy odchodzi wiele osób uskarżających się na złe warunki pracy. W ubiegłym roku portugalski właściciel Biedronki dwukrotnie podwyższył pensje, a ostatnio zapowiedział, iż z tego powodu nie planuje w tym roku kolejnych podwyżek.
Przedstawiciele związku zawodowego zwracają uwagę, że co kwartał z pracy w Biedronce rezygnuje nawet 2200 osób, co nawet przy obecnym stanie zatrudnienia (liczonym w dziesiątkach tysięcy osób) ma i tak robić wrażenie. Powodem takiego stanu rzeczy są niskie zarobki i przeciążenie pracą, ponieważ osoby decydujące się na pracę w Biedronce muszą z powodu niedoborów kadrowych zostawać po godzinach i nie mają szans na otrzymanie urlopu. „Solidarność” pisze w liście do portugalskich właścicieli sieci, że wiele osób woli korzystać z programu 500+ niż siedzieć w źle płatnej pracy.
Właściciel Biedronki czyli portugalska spółka Jeronimo Martins odpiera te zarzuty, zwracając uwagę na fakt, iż zatrudnienie w sieci stale rośnie, bo w ubiegłym roku zwiększyło się o blisko 5 tys. osób. Jednocześnie przedstawiciele Jeronimo Martins przyznają, że w niektórych regionach kraju mają oni problem ze znalezieniem osób chętnych do pracy. Trend ten jest widoczny zwłaszcza w miejscowościach przy zachodniej granicy Polski, a także w dużych miastach, co związane jest z ostatnimi zmianami na rynku pracy.
Jednocześnie związkowcy twierdzą, że Biedronka nie chce podejmować z nimi dialogu i nie chce rozwiązać problemu przeciążenia pracą. Tymczasem Państwowa Inspekcja Pracy w swoim ubiegłorocznym raporcie wskazywała, iż pracownikom sieci odmawia się przerw w pracy, zmusza kobiety do podejmowania pracy szkodliwej dla ich zdrowia, a także modyfikuje grafiki niezgodnie z regulaminem. „Solidarność” zwraca uwagę, że często przy okazji urlopów swoich pracowników sklepy muszą ściągać ludzi z innych placówek.
Z wyżej wspomnianych powodów „Solidarność” proponuje, aby minimalna pensja kasjera w sieci wyniosła 2 tys. zł na rękę (wiązałoby się to z podniesieniem pensji brutto z 2300 do 2775 zł), pensja zastępcy kierownika sklepu urosła do poziomu 3 tys. zł na rękę, natomiast szef każdej z placówek otrzymywałby 4 tys. zł. Dodatkowo związkowcy opowiadają się za opracowaniem lepszego systemu premiowania i wynagradzania, ponieważ osoba pracująca w sieci kilkanaście lat zarabia teraz tyle samo, co pracownik będący w niej od trzech lat.
Dwa tygodnie temu centrala Jeronimo Martins poinformowała, że nie planuje w tym roku podwyżek wynagrodzeń, bo w ubiegłym roku dwukrotnie podniosła średnie wynagrodzenie. Te informacje spotkały się z niezadowoleniem pracowników, stąd niedawno sieć musiała wycofać się ze słów swojego prezesa Pedro Soaresa dos Santosa.
Na podstawie: money.pl.