Rada do Spraw Migracji zajęła się ogrodem zoologicznym w Lipsku. Zasiadające w niej osoby zarzucają placówce, że „szerzy rasistowskie stereotypy” wobec społeczności pochodzących z Afryki. Chodzi głównie o organizowane w niej „wieczory afrykańskie” z pokazami ogni odbywającymi się przy dźwiękach bębnów.
List otwarty w sprawie Zoo w Lipsku wystosował Kanwal Sethi, przewodniczący niemieckiej Rady ds. Migracji. Twierdzi w nim, że „ważne jest, aby odkryć, że tkwi w nas rasizm”. Drogą do osiągnięcia tego celu jest między innymi „zmierzenie się z kolonialną przeszłością”. W tym również z pokazami odbywającymi się we wspomnianym ogrodzie zoologicznym.
To właśnie w nim ma dochodzić do „zredukowania kultury afrykańskiej, zróżnicowanego kontynentu z pięćdziesięcioma czterema krajami, do kilku stereotypów”. Uogólnienia stosowane w lipskim Zoo mają mieć swoje korzenie we wspomnianym kolonializmie, dlatego też w trakcie pokazów ognia dochodzi do „powielania kolonialnych i rasistowskich stereotypów”.
Już wcześniej przedstawicielom Rady nie podobały się choćby „wieczory afrykańskie”, podczas których miały miejsce wspomniane pokazy ognia przy rytmie bębnów. Teraz twierdzą oni, że nie chodzi o same wydarzenia tego typu, lecz o „niebranie odpowiedzialności przez Zoo za kolonialną przeszłość”.
Dyrektor zoo Jörg Junhold nie zgadza się z krytyką wobec kierowanej przez siebie instytucji. Jego zdaniem ogród zoologiczny „łączy kulturę, sztukę i historię innych krajów razem z pochodzącymi z nich zwierzętami”. Placówka postrzega powyższe kwestie całościowo, realizując w ten sposób swoją misję edukacyjną.
Na podstawie: jungefreiheit.de.