Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Marcin Kącki w swoich reportażach niejednokrotnie tropił mniej lub bardziej wyimaginowany „faszyzm”. Okazało się, że dopuszczał się on napastowania kobiet, o czym rozpisują się teraz pokrzywdzone. Sam Kącki w ramach działań wyprzedzających opublikował tekst, w którym przyznał się także do alkoholizmu i złego traktowania swoich dzieci.
Oprócz licznych artykułów Kącki napisał także kilka książek. Temat „faszyzmu” i „neonazizmu” poruszał w publikacjach „Białystok. Biała siła, czarna pamięć” i częściowo w „Poznań. Miasto grzechu”, natomiast w ubiegłym roku zajął się Konfederacją w „Chłopcy. Idą po Polskę”.
Kącki opublikował na łamach „Gazety Wyborczej” tekst o wiele mówiącym tytule „Moje dziennikarstwo – alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem”. Można dowiedzieć się z niego, że reportażysta dopuszczał się ekscesów seksualnych, jest uzależniony od alkoholu i zaniedbywał swoje córki.
Szybko okazało się, że dziennikarz zaprezentował czytelnikom dużo bardziej wygładzoną wersję rzeczywistości. W mediach społecznościowych pojawiły się bowiem wpisy młodych dziennikarek, które zarzuciły mu pominięcie niewygodnych dla niego szczegółów i potraktowanie artykułu właśnie jako tekstu wyprzedzającego ujawnienie skandalu.
Karolina Rogaska z „Newsweeka” pisze więc wprost o nieobyczajnych zachowaniach Kąckiego wobec kobiet, a rysowniczka Małgorzata Halber o licznych negatywnych opiniach na jego temat. Według Polskiej Szkoły Reportażu, w której wykładał dziennikarz, napastowanych kobiet miało być jeszcze więcej.
To nie pierwszy tego typu zarzuty dotyczące dziennikarza „Gazety Wyborczej”. W 2018 roku o molestowanie redakcyjnych koleżanek został oskarżony dziennikarz Wojciech Szymański. Zmarł on dwa lata później, natomiast w lipcu 2022 roku został jednak oczyszczony z zarzutów przez sąd.
Na podstawie: interia.pl, wp.pl, wpolityce.pl, gazeta.pl.