W zeszły piątek na parkingu pod opolskim centrum handlowym Karolinka, policja dokonała makabrycznego odkrycia samochodu, w którym znajdowały się zwłoki mężczyzny. Granatowy Renualt Kangoo należał najprawdopodobniej do dr Dariusza Ratajczaka, w samochodzie znaleziono również jego dokumenty. Jednak aby potwierdzić tożsamość mężczyzny w stu procentach, niezbędne jest przeprowadzenie badań DNA.
Doktor Dariusz Ratajczak to niezależny publicysta i historyk, którego ze względu na wyrwane z kontekstu „cytaty” zawarte w publikacjach i pracach naukowych okrzyknięto „kłamcą oświęcimskim”. W latach 1998-2000 był wykładowcą Uniwersytetu Opolskiego na Wydziale Historyczno-Pedagogicznym, z którego został wydalony po nagonce mediów i lewicowych polityków, otrzymując jednocześnie zakaz wykonywania zawodu przez 3 lata. Przez wzgląd na brak środków do życia podjął pracę stróża nocnego w jednej z opolskich firm, jednocześnie stale utrzymując kontakt ze studentami, przez których był szanowany i którzy niejednokrotnie oferowali mu pomoc materialną. W między czasie dr Ratajczak dalej prowadził działalność publicystyczną; jego artykuły ukazywały się m.in. w wydawnictwach takich jak Opcja na prawo, Najwyższy CZAS!, Myśl Polska, jak również Kronika (Norwegia), Národní myšlenka (Czechy) czy Polonia (USA).

 

Aktualizacja (19:30): Sekcja zwłok i badania DNA potwierdziły, że mężczyzną znalezionym w samochodzie jest dr Dariusz Ratajczak.

Co się tyczy „kontrowersyjnych” publikacji Ratajczaka, po których spotkał się z falą oszczerstw i gróźb, on sam wielokrotnie zaznaczał, że stanowiska i poglądy, które są przez niego opisywane zawsze były i są poglądami jedynie autorów, z których pracami starał się dyskutować. Jego oponentom nie przeszkodziło to jednak w wytoczeniu mu sprawy sądowej o złamanie 55 art. ustawy o IPN. Proces zakończył się umorzeniem sprawy.

Dariusz Ratajczak przez ponad 2 lata ubiegał się o przywrócenie go do zawodu wykładowcy. Cały czas był jednak atakowany w środkach masowego przekazu – dalej naznaczano go łatką „antysemity” i „kłamcy oświęcimskiego”, czego wynikiem było nieprzyjmowanie go na uniwersytety i uczelnie wyższe.
W niedługim czasie popadł w długi i stracił mieszkanie. Następstwem tej sytuacji i ciągłego zaszczucia był rozpad jego rodziny, oraz pogarszające się stany depresyjne. Mimo tego, w dalszym ciągu zajmował się publicystyką; do stycznia 2009 prowadził bloga internetowego – www.dariuszratajczak.blogspot.com, a jego felietony i artykuły ukazywały się w wyżej wymienionych wydawnictwach. Jak niejednokrotnie powtarzał, dzięki wsparciu finansowym od redakcji, z którymi współpracował, niejednokrotnie miał co włożyć do garnka. Wszystko wskazuje jednak na to, że ostatnie miesiące pozostawał bez dachu nad głową i był zmuszony mieszkać w samochodzie.

Jeżeli badania DNA potwierdzą, że mężczyzną znalezionym w aucie pod centrum handlowym jest dr Dariusz Ratajczak, jego historia będzie mieć tragiczny finał. Człowiek zaszczuty przez media, polityków i tzw. „autorytety moralne” utracił nie tylko rodzinę oraz mieszkanie, lecz również życie.
Sprawa Ratajczaka w pełni ukazuje machinę współczesnego systemu, który używając poszczególnych środków likwiduje z życia publicznego niewygodne dla niego osoby. Wszystko to dzieje się pod płaszczykiem haseł o „wolności słowa i poglądów”, a kończy zazwyczaj tragicznie.

Czytaj również: