W ubiegłym roku zmarło ponad 414 tysięcy mieszkańców Polski, co oznacza największą liczbę od czasu zakończenia II wojny światowej, a przy tym trend ten jest cały czas wzrostowy. Główny Urząd Statystyczny przewidywał wcześniej, że tak duży stopień umieralności osiągniemy dopiero w 2032 roku, natomiast wpływ na większa umieralność ma nie tylko starzenie się pokolenia powojennego wyżu demograficznego, lecz także nienależyta dbałość Polaków o zdrowie.
Dane opublikowane przez wspomniany GUS są zaledwie wstępne, a już można się nimi poważnie niepokoić. Liczba 414 tysięcy zgonów w ubiegłym roku jest bowiem największa od czasu zakończenia II wojny światowej, przy czym w porównaniu do 2017 roku nastąpił wzrost o 3 proc. Według specjalistów za 1-2 pkt. proc. odpowiada śmierć starszych osób urodzonych w czasie powojennego wyżu demograficznego, a większa umieralność może też spowodować stagnację w przeciętnym wieku życia Polaków.
Na razie nie wiadomo co spowodowało, że już teraz liczba zgonów w tym roku okazała się większa od prognoz na 2032 rok. GUS publikuje dane na temat przyczyn z rocznym opóźnieniem, ale niedawno opublikowany został za to raport Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny. W dokumencie „Sytuacja zdrowotna ludności Polski” czytamy więc, że Polacy mają niewielką wiedzę na temat czynników szkodliwych dla zdrowia, nie stosując się przy tym do zaleceń lekarzy.
Za utratę największej liczby lat przeżytych w zdrowiu odpowiadają głównie palenie tytoniu, nieprawidłowa dieta oraz zbyt wysokie ciśnienie krwi. Dwa lata temu czynniki ryzyka, na które mieliśmy wpływ, odpowiadały za utratę 37,3 proc. lat przeżytych w zdrowiu (bezpośrednio związane z dietą odpowiadały za 14,2 proc., palenie tytoniu za 17,2 proc.). Jednocześnie 40 proc. Polaków pytanych o powyższe pojęcia odpowiadało, iż nigdy o nich nie słyszało.
Na podstawie: forsal.pl.