Kandydat na prezydenta Francji, Éric Zemmour, po swojej ewentualnej wygranej w wyborach zapowiada utworzenie ministerstwa reemigracji. Za jego pośrednictwem chciałby wydalać z Francji około 100 tysięcy imigrantów rocznie. Poza tym publicysta ostrzega przed zagrożeniami dla francuskiej tożsamości w postaci podmiany ludności.
Już blisko osiem lat temu wspierający Zemmoura ruch tożsamościowy przedstawił swoją koncepcję „Mapy drogowej polityki tożsamości i reemigracji”. Proponował w niej przede wszystkim powrót do swoich ojczyzn wszystkich osób mieszkających we Francji, które nie mają europejskiego pochodzenia. Kilka miesięcy temu Blok Tożsamościowy ponownie wrócił do tego tematu.
Teraz koncepcję identytarystów promuje prawicowy kandydat na francuskiego prezydenta. Zemmour zapowiedział więc, że po ewentualnym triumfie jedną z jego pierwszych decyzji będzie utworzenie ministerstwa reemigracji. Nowy resort miałby doprowadzić każdego roku do wydalenia z Francji blisko 100 tys. imigrantów.
Zemmour jest w tym aspekcie mniej radykalny od ruchu tożsamościowego. Z Francji mieliby bowiem być deportowani głównie obcokrajowcy skazani za przestępstwa i osoby przebywające nad Sekwaną niezgodnie z prawem. Tym samym publicysta nie rozróżnia cudzoziemców ze względu na ich kolor skóry czy pochodzenie narodowościowe.
Ministerstwo posiadałoby odpowiedni budżet, pozwalający głównie na organizację lotów czarterowych lub lotów dzielonych. Wpierw reemigracja miałaby zostać wynegocjowana z rządami państw, do których wracaliby imigranci.
Dodatkowo po swoim zwycięstwie Zemmour chciałby przeprowadzić specjalne referendum. Francuzi opowiedzieliby się w nim za odpowiednią ich zdaniem polityką imigracyjną. Kandydat na prezydenta podkreśla, że jego celem jest zachowanie francuskiej tożsamości, zagrożonej obecnie przez politykę podmiany populacji.
Na podstawie: midilibre.fr, jungefreiheit.de.