W rozegraniu pojedynku między (z nazwy tylko) reprezentacjami Polski i Anglii przeszkodził… deszcz. Jak co roku w zimie śnieg potrafi zaskoczyć władze naszych miast, tak opady deszczu w okresie jesiennym potrafią wprawić w osłupienie niejedną „tęgą” głowę.
Świadectwem „taniej rozrywki” niech będą także ceny biletów na to spotkanie. Rozpoczynały się one od 90 zł. Oferta skierowana jest więc dla klientów biznesowych, bądź klasy średniej stanowiącej pożądanych konsumentów koncepcji „modern football”. Mimo to, na obiekcie doszło do zajść mogących – ku rozweseleniu wielu osób – przypominać te, które znane są z „kibicowskich młynów”.
Nie trudniąc się konfidenckimi zapędami apelujemy jednakże do wojewody o zamknięcie obiektu sportowego, a po ponownym otwarciu wydanie zakazu na największe obecnie bolączki polskich aren – konsumpcje bananów i stanie na stromych schodach, po których wchodząc niejeden abstynent traci równowagę, które mają docelowo być „strefami ewakuacyjnymi”.
Wesołe przebieżki „Januszy”, które miały miejsce na murawie mimo selekcji uczestników i systematycznie sianej propagandy, zdają się burzyć sielankowy obraz tego typu wydarzeń. Czy czekają nas konsekwentne poczynania władz, które z lubością zamykają inne tego typu obiekty za bardziej bagatelne przewinienia, czy też podwójne standardy? O tym dowiemy się w kolejnym odcinku komedii pt. „Demokracja w III RP”.