Włoski klub Hellas Werona postanowił nałożyć jedenastoletni zakaz stadionowy na lidera najbardziej zaangażowanych kibiców, ponieważ już poza obiektem wypowiedział się dla stacji radiowej. W rozmowie stwierdził, że czarnoskóry piłkarz włoskiej reprezentacji, Mario Belotelli, nigdy nie będzie Włochem, lecz posiada jedynie obywatelstwo tego państwa.
Niedzielny mecz włoskiej Serie A pomiędzy Hellasem Werona i Brescią Calcio został przerwany na parę minut w drugiej połowie, gdy Balotelli w trakcie gry wziął do ręki piłkę i wykopał ją na trybuny. Następnie napastnik Brescii chciał zejść z boiska, ale powstrzymali go klubowi koledzy oraz zawodnicy Hellasu. Czarnoskóry zawodnik twierdzi, że zachował się tak z powodu „rasistowskich” przyśpiewek ze strony kibiców zespołu z Werony.
Nieco inaczej całą sprawę przedstawił Ivan Jurić, szkoleniowiec zespołu gospodarzy niedzielnego spotkania. Stwierdził on w rozmowie z mediami, że nie słyszał żądnych „rasistowskich” okrzyków, zaś reprezentant Włoch był jedynie wygwizdywany, a ponadto ironicznie skandowano jego imię. Zdaniem chorwackiego szkoleniowca Balotelli kłamie, stąd nie warto poświęcać mu uwagi.
Władze Hellasu zadecydowały jednak o ukaraniu kibiców, ponieważ jedenastoletni zakaz stadionowy dostał lider tamtejszych ultrasów, Luca Castellinii. W rozmowie z rozgłośnią radiową stwierdził on bowiem, że Balotelli „jest Włochem, bo ma włoskie obywatelstwo, ale nigdy nie będzie całkowicie Włochem”. Dodatkowo fan Hellasu zauważył, że nie chodzi o „rasizm”, lecz całościową postawę napastnika Brescii – Hellas miał bowiem zakontraktować czarnoskórego zawodnika, do dzisiaj chętnie oklaskiwanego przez trybuny.
Sam Balotelli odniósł się wczoraj do słów Castelliniego. Zarzucił on kibicom Hellasu, że „mówią o społecznych i historycznych rzeczach, które przerastają ich małe umysły”, a także pytał retorycznie „kiedy Mario strzelał gole dla reprezentacji, to było dobrze?”.
Na podstawie: bbc.com, www.ilfattoquotidiano.it.