Lobby pracodawców wciąż naciska na rządzących, aby zgodzili się na sprowadzanie do Polski jeszcze większej ilości zagranicznych pracowników, a tymczasem przestało ono już dbać nawet o znajomość naszego języka wśród zatrudnionych. Choćby największe sieci hipermarketów nie chcą powiedzieć wprost, czy organizują kursy dla przybywających do naszego kraju Ukraińców, z kolei przedstawiciele związków zawodowych zwracają uwagę na fakt, iż tania siła robocza hamuje wzrost wynagrodzeń.
Portal Money.pl postanowił przyjrzeć się internetowym komentarzom, które nie są raczej pochlebne dla przybywających do Polski pracowników zza naszej wschodniej granicy. Okazuje się bowiem, że spora część zatrudnionych w naszym kraju Ukraińców po prostu nie zna naszego języka, dlatego choćby w hipermarketach trzeba następnie poprawiać ich pracę, ponieważ z powodu nieznajomości polskiego nie są oni w stanie prawidłowo wyłożyć towaru na sklepowe półki, co jednak przedsiębiorcom niespecjalnie przeszkadza.
Twierdzą oni bowiem, że imigranci „ratują niektóre branże”, takie jak budownictwo, logistyka czy produkcja, których rzekomo nie da się uzupełnić Polakami. Dodatkowo są zatrudniani właśnie we wspomnianym handlu, którego przedstawiciele nie organizują jednak specjalnych kursów języka polskiego, chociaż zarzekają się, iż jego znajomość „sprawdzania jest na etapie rekrutacji”.
Przedstawiciele związków zawodowych twierdzą jednak, że zagraniczni pracownicy są ściągani do Polski, ponieważ warunki oferowane Polakom są coraz mniej konkurencyjne, a więc nie ma powrotu do lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to zatrudniony musiał dostosować się do wymagań pracodawcy. Wielu młodych Polaków w reakcji na kiepskie miejsca pracy wolą więc wyjeżdżać do Europy Zachodniej, zaś starsi decydują się przejść na emeryturę.
Na podstawie: money.pl.