W ruchu nacjonalistycznym coraz większą popularnością cieszy się aktywność fizyczna, wiele osób chodzi na siłownię, inne trenują sporty walki. Są też ludzie, których pociąga obcowanie z przyrodą i turystyką. Wyprawa na szlak to okazja do sprawdzenia swojej wytrzymałości fizycznej i spędzenia czasu z dala od spalin i zgiełku miasta.
Pomimo niesprzyjających warunków postanowiliśmy wybrać się na przechadzkę po Beskidach. Do zorganizowania takiej wyprawy potrzeba tylko rozsądnego towarzystwa i odrobiny chęci, zwłaszcza, jeśli nie nastawiamy się na liczne grono. Tym razem wyruszyło nas dwóch. Ustalenia poszły bardzo prosto:
– Będziesz?
– Będę.
– Idziesz?
– Idę.
Wyruszyliśmy na górę Błatnią zielonym szlakiem wychodzącym z Brennej. Pogoda raczej nas nie rozpieszczała, zimny wiatr, prószący śnieg i mgła to nie są wymarzone warunki na spacer, ale nie są też warunkami spacer uniemożliwiającymi. Zwłaszcza, jeśli dysponuje się odpowiednimi ubraniami (demobil jest tani i zazwyczaj się sprawdza). Na szlaku byliśmy tylko my dwaj, dzięki czemu można było swobodnie porozmawiać o wielu sprawach i wymienić się doświadczeniami związanymi z turystyką.
Taka wycieczka może być również okazją do aktywizmu, my zabraliśmy ze sobą znicze, które zapłonęły na szczycie Błatniej w pobliżu schroniska PTTK pod pomnikiem żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, którzy własnie w tym miejscu stoczyli walkę z funkcjonariuszami Milicji Obywatelskiej. Był to odział dowodzony przez dziewiętnastoletniego Edwarda Biesoka (Edka), podlegający sławnemu Henrykowi Flame (Bartkowi). Sam Edek wraz z kilkoma towarzyszami poległ tam w nierównej walce.
Po zapaleniu zniczy przyszedł czas na zadbanie o siebie, czyli kawę zagotowaną na kuchence turystycznej pod wiatą schroniska i przekąskę w postaci czegoś kalorycznego. Z góry schodziliśmy czerwonym szlakiem myśliwskim, tak aby nie dublować trasy. Szło się szybciej, ale nie zawsze prościej. Błoto pokryte świeżym śniegiem bywa zdradliwe. Całą trasę, która ułożyła się nam w ładną pętlę zrobiliśmy w około 4 godziny, przechodząc ponad 15 kilometrów. Był to z pewnością znacznie lepszy pomysł na niedzielne popołudnie niż film na komputerze.
Mojmir
Zobacz również:
– Instynkt Przetrwania# 10: Nordic March- Śladami Słowińców (aktyw14.net)