24 lutego odbędzie się wspólne posiedzenie rządów Polski i Izraela. Miejscem spotkania nie będzie stolica Izraela (Tel Aviv), a Jerozolima – teren sporny pomiędzy Żydami i Palestyńczykami, co może być chęcią wysłania jasnego sygnału, że w konflikcie tym polskie władze jednoznacznie opowiadają się po stronie państwa okupacyjnego, urządzającego regularnie od kilkudziesięciu lat masakry palestyńskiej ludności.
Zachwycony inicjatywą jest pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego, Władysław Bartoszewski, który określa ją jako „wzrost znaczenia Polski w świecie”. Bartoszewski nie kryje stanowiska rządu Polski w sprawie konfliktu izraelsko-palestyńskiego; jasno określa, po której stronie opowiadają się włodarze naszego kraju, podkreśla też wdzięczność Izraela za udział polskiej armii w zbrojnych napadach na Irak i Afganistan. Mówi również, że Polska postrzegana jest przez Izrael jako życzliwy partner w kwestiach walki z ksenofobią, terroryzmem i szowinizmem. Nie chodzi oczywiście o zbrodniczy szowinizm żydowski przejawiający się systematyczną eksterminacją Palestyńczyków i wieloletnim wszczynaniu konfliktów zbrojnych z sąsiadami „państwa żydowskiego”, lecz o rzekomą współodpowiedzialność Polaków za żydowskie krzywdy w czasie II wojny światowej oraz współczesną krytykę zbrodniczych poczynań Izraela. Dodał też, że „od czasów powstania państwa Izrael w 1948 roku nigdy nie mieliśmy tak dobrych stosunków, jak obecnie”. Stosunki na szczeblu wspólnych posiedzeń rządów Polska utrzymuje wyłącznie z Niemcami i Francją. Izrael natomiast – z Niemcami i Włochami.
Warszawa i Tel-Awiw zgodnie twierdzą, że spotkanie w Jerozolimie ma być początkiem regularnych konsultacji polsko-izraelskich. Zapowiedzi te, w kontekście obserwacji „dialogu polsko-żydowskiego” mogą budzić uzasadnione obawy. Izrael prowadzi obecnie wielopłaszczyznową kampanię mającą na celu pozyskanie sojuszników w sprawie konfliktu z Palestyńczykami, zwłaszcza w momencie, gdy po fiasku kolejnych, reklamowanych przez Waszyngton rozmów pokojowych, część państw rozważa uznanie niepodległości Palestyny (zrobiły to już np. Brazylia i Argentyna).
Były ambasador Izraela w Polsce – Gerszon Zohar – nie ukrywa, że jednym z celów posiedzenia będzie zabieganie o poparcie dla Izraela na forum Unii Europejskiej. Chodzi o sprawę Palestyny, a także prowadzonej przez ten kraj nagonki na Iran, który może okazać się kolejnym celem militarnym syjonistów. Wspólne posiedzenie rządów postawi Polskę po stronie Izraela zarówno w konflikcie z Palestyną, jak i w kampanii przeciwko Iranowi. Zaangażowanie polskiej armii w izraelsko-amerykańskie napaści na suwerenne kraje, nieustanny serwilizm „polskich” władz wobec Żydów i Izraela w każdej kwestii, milczące poparcie dla izraelskiego ludobójstwa w Gazie, wysyła przedstawicielom tego kraju czytelny sygnał o bezproblemowym pozyskaniu sojusznika.