Dla obserwatorów procesów politycznych zachodzących w Europie, prawdziwe oblicze współczesnej lewicy jest dobrze znane. Już od dawna nie zajmuje się ona uspołecznieniem własności, prawami pracowniczymi czy sytuacją najbiedniejszych. Tradycyjny program socjaldemokracji został zastąpiony projektami ideologicznymi, kawiarnianymi dyskusjami intelektualistów nie narzekających na brak pieniędzy, a także współpracą z wielkim kapitałem. Jak dotąd nikt nie podsumował tego stanu rzeczy lepiej niż chorwacka lewica. Tamtejsi socjaldemokraci jednego dnia przeforsowali ideologiczny projekt związków partnerskich, zlekceważyli opinię większości społeczeństwa, a także ograniczyli prawa pracownicze.
Związki partnerskie priorytetem
Od wygranej w wyborach parlamentarnych w 2011 roku, Socjaldemokratyczna Partia Chorwacji (Socijaldemokratska partija Hrvatske) na czele z premierem Zoranem Milanovicem, nie ukrywała, że będzie dążyć do ideologicznej przebudowy kraju. Szef rządu bodaj dwa lata temu użył nawet sformułowania o budowie „drugiej Szwecji”, oczywiście nie wspominając w tym kontekście ani słowem o sferze ekonomicznej. SDP zaczęło więc forsować projekty refundacji sztucznego zapłodnienia, a przede wszystkim związki partnerskie. Ostatecznie ustawę zrównującą w prawach związki homoseksualistów i małżeństwa, przyjęto 16 lipca przy 89 głosach poparcia i 16 sprzeciwu. Dewianci będą mogli więc dziedziczyć majątek, otrzymywać świadczenia socjalne oraz ulgi podatkowe, takie jak normalne związki. Warto przy tej okazji wspomnieć, że choć nowa ustawa była krytykowana przez chorwacki Kościół oraz organizacje pozarządowe, niewiele przeciwko niej zrobiła opozycyjna centroprawica. Widać to chociażby po wyniku głosowania – przeciw ustawie było 16 parlamentarzystów, a Chorwacka Wspólnota Demokratyczna (Hrvatska demokratska zajednica) liczy sobie 47 posłów i nie jest jedyną reprezentacją prawicy w Saborze.
Lekceważenie demokracji
Legalizacja związków partnerskich była możliwa mimo ubiegłorocznego referendum. Zdecydowana większość głosujących, bo aż 66 proc., opowiedziało się w nim za konstytucyjnym zdefiniowaniem małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny. Udana inicjatywa stowarzyszenia „W imieniu Rodziny”, od początku wywoływała wściekłość rządzących socjaldemokratów. Sprzyjające im media rozpoczęły nagonkę na chorwacki „ciemnogród”, a na wyżyny propagandy wzniósł się portal Index.hr (tamtejszy odpowiednik Onetu czy Interii), który informację o wynikach referendum okrasił fotomontażem zestawiającym symbole chrześcijaństwa i faszystowskich Ustaszy. Na pomoc lewicy przyszedł również Trybunał Konstytucyjny, stwierdzając przed referendum, że jego wynik nie zamyka drogi do legalizacji związków partnerskich homoseksualistów. Rząd Milanovica wcześniej musiał wycofać się pod presją społeczną z kilku projektów, choćby promocji gender i lewicowych ideologii przy pomocy nowych przedmiotów w szkołach. W sprawie homozwiązków SDP było już nieugięte i zlekceważyło wolę większości.
Przeciwko prawom pracowniczym
Tego samego dnia co związki partnerskie, chorwacka lewica przeforsowała też ograniczenie praw pracowniczych. Parlament uchwalił zmiany w kodeksie pracy, zwiększające tygodniowy czas pracy z 48 do nawet 60 godzin. Socjaldemokraci odrzucili w głosowaniu niemal wszystkie poprawki, szczególnie te korzystne dla pracowników. Chodzi m.in. o osoby zatrudniane przez agencje pośrednictwa pracy, a także o kobiety w ciąży. Bulwersująca jest szczególnie decyzja o odrzuceniu poprawki, zakazującej pracy kobiet w ciąży podczas nocnej zmiany. Również w tym przypadku słowo „demokracja” w nazwie SDP na niewiele się zdała. Zmiany kwestionowała większość społeczeństwa, nie wspominając o największych związkach zawodowych, co również nie przeszkadzało lewicy.
Lepiej politykom i homoseksualistom
Komentując ostatnie zmiany w prawie, Danijel Vuinac z konserwatywnego dziennika „Dnevno” stwierdził, że z rządów socjaldemokratów mogą być zadowoleni jedynie politycy i homoseksualiści. Bezrobocie w Chorwacji wynosi prawie 20%, służba zdrowia jest w coraz gorszej sytuacji, krajowe przedsiębiorstwa nie są w stanie konkurować z zalewem obcych produktów, oprocentowanie kredytów jest bardzo wysokie, a płace w porównaniu do cen nie rosną. Dla chorwackich socjaldemokratów jak widać nie jest to szczególnym problemem.
MM