Jak w wielu innych miastach Polski, również we Wrocławiu przeszedł marsz antykomunistyczny z okazji 30. rocznicy wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, będącego de facto wypowiedzeniem wojny własnemu narodowi przez komunistyczny aparat terroru. Organizatorami manifestacji było Narodowe Odrodzenie Polski oraz środowiska kibicowskie.”Jesteśmy tu, by zaprotestować przeciwko komunistom, którzy byli wtedy i którzy dziś często pod przefarbowanymi strojami mają się dobrze pośród polskiego establishmentu” – powiedział do zebranych rzecznik prasowy NOP tuż przed rozpoczęciem. Manifestacja miała rozpocząć sie o 19:00 wymarszem z placu Katedralnego na wyspie Ostrów Tumski, niestety z powodu przedłużającej się mszy świętej poprowadzonej przez kardynała Gulbinowicza doszło do dość sporej „obsuwy”.

Pomimo początkowo nie sprzyjającej pogody, na placu katedralnym zebrało się sporo młodych ludzi z biało-czerwonymi flagami i transparentami o antykomunistycznej treści. Organizatorzy rozdali chętnym pochodnie. Jak zawsze dopisali kibice, dało się zauważyć szaliki klubowe Śląska Wrocław, Sparty Wrocław, Chrobrego Głogów czy Promienia Żary (ekipy, których nie wymieniłem przepraszam za brak uwagi) ale była tam również masa młodych ludzi niezwiązanych w żaden sposób z jakąkolwiek subkulturą.

Około 19:50 pochód ruszył w końcu w kierunku pl. Dominikańskiego i dalej ulicą Oławską, przez Świdnicką i ofiar Oświęcimskich w kierunku placu Solnego i Rynku. Rozpaliły się race i pochodnie, dało się słyszeć wybuchy petard (prezydent Komorowski jeszcze nie zabronił) i głośnie okrzyki skandowane przez wszystkich manifestantów. Hasła były głównie antykomunistycznej treści, lecz można również było usłyszeć krytykę bieżących władz i ich polityki oraz zwyczajne okazanie dumy z tego z tego, że jesteśmy Polakami i nie wstydzimy się tego wbrew pragnieniom polityków i propagandzie mediów.

Po kilku minutach marszu, musieliśmy na chwilę przystanąć, by dołączyli do nas ludzie wychodzący z kościoła. Potrwało to dość krótko i ruszyliśmy dalej. Marsz wizualnie wyglądał bardzo dobrze, wszędzie polskie barwy narodowe, race i pochodnie. Wysportowana młodzież szła ramię w ramię ze staruszkami, którzy dobrze pamiętali poprzedni system, ludźmi w średnim wieku i dziećmi przyprowadzonymi tutaj przez swoje matki. Wszyscy wspólnie krzyczeli „raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę”, „znajdzie się cela dla Jaruzela” czy po prostu „Bóg, Honor i Ojczyzna”. Przez całą trasę marszu nie doszło do żadnych incydentów ani prowokacji.

Policja widocznie spodziewała się czego innego, bowiem gdy tylko dotarliśmy na plac Solny gdzie znajduje się siedziba lokalnego oddziału Gazety Wyborczej, w oczy rzucił się kordon ok. 20 w pełni opancerzonych policjantów szczelnie zasłaniający wejście do redakcji (ciekawe, że tylko do tej). Jak się okazało, nikt nie był agresywny, natomiast wszyscy byli szczerze ubawieni i kto mógł to robił sobie zdjęcie przed kordonem. Również na tym placu została rozwinięta wielka flaga sektorowa z przekreślonym sierpem i młotem oraz napisem przecz z komuną (Polska the Times dopatrzyła się tam krzyża celtyckiego).

Wszyscy zebraliśmy się w szczelne koło, zostały odpalone kolejne race i został uroczyście odśpiewany Hymn Narodowy. Wzruszająco wyglądały wszystkie pokolenia dzisiejszej Polski połączone jedną pieśnią. Ale dodajmy tu raz jeszcze, że przeważała młodzież będąca w końcu przyszłością naszego narodu. Następnie ruszyliśmy na plac Gołębi gdzie harcerze z ZHR układali właśnie wielkie godło Polski z białych i czerwonych zniczy. Była to inicjatywa w ogóle nie związana organizacyjnie z naszym marszem ale bardzo pięknie się z nim zgrała.

Podsumowując: Marsz był bardzo udany, oprawa marszu jak i „sektorówka” na placu Solnym robiły świetne wrażenie, zgromadziło się ponad 1000 osób, czyli frekwencja znacznie lepsza niż rok temu. Zdecydowanie muszę tu pogratulować NOP udanej inicjatywy, z resztą jednej z wielu w mieście Wrocław.

 

tekst i zdjęcia: Mojmir