Polityczny realizm, zwłaszcza w stosunkach międzynarodowych, nigdy nie mógł liczyć w Polsce na większe zrozumienie. Elity polityczne oraz opinia publiczna do dzisiaj żyją głównie myśleniem życzeniowym, uprzedzeniami, wiarą w zachodnich sojuszników oraz brakiem rzeczywistej oceny naszego potencjału militarnego i ekonomicznego. Nic więc dziwnego, że przed wybuchem II wojny światowej na marginesie życia politycznego znajdował się Władysław Studnicki, który przewidział przebieg II wojny światowej wraz z jej następstwami.

Urodzony w 1867 roku myśliciel przeszedł długą drogę polityczną – zaczynał działać w ruchu socjalistycznym, następnie działał w ruchu endeckim, aby ostatecznie zbliżyć się do znajdujących się na marginesie ówczesnego życia politycznego konserwatystów. Zesłanie na Syberię za działalność socjalistyczną w zaborze rosyjskim spowodowało jednak, że Studnicki od końca XIX wieku stał się zażartym przeciwnikiem Rosji oraz zwolennikiem zbliżenia Polski z Niemcami. Z tego powodu w 1916 roku stał się jednym z sygnatariuszy „Aktu 5 listopada”, przewidującego utworzenie bliżej niedoprecyzowanego Królestwa Polskiego pod auspicjami Cesarstwa Niemieckiego i Austro-Węgier.

Po zakończeniu I wojny światowej Studnicki wciąż był orędownikiem bliskiej współpracy z Niemcami, na co wpływ miało w dużej mierze jego wykształcenie. Autor „Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej” był bowiem ekonomistą, dlatego zdawał sobie sprawę, iż państwa Europy Środkowej są w ogromnym stopniu gospodarczo uzależnione od Niemiec, co działało zresztą w obie strony. Z tego powodu Studnicki twierdził, że Niemcy i Polska są wręcz zmuszone do współpracy, zwłaszcza w kontekście sowieckiego zagrożenia, a nadchodząca wojna będzie właśnie wynikiem rozbieżnych interesów ekonomicznych pomiędzy państwami niemieckim, brytyjskim i francuskim.

Autor omawianej książki zapewne z tego powodu niemal nie odnosi się do kwestii ideologicznych, zbyt często eksponowanych w kontekście polityki prowadzonej przez III Rzeszę. Zdaniem Studnickiego głównym przedmiotem sporu w ówczesnej Europie były kwestie terytorialne, a zwłaszcza utrata po I wojnie światowej swoich kolonii przez Niemcy. To miało determinować początek wojny, która zdaniem myśliciela tak naprawdę rozgrywałaby się w zachodniej części naszego kontynentu oraz na odległych terytoriach. Warunkiem koniecznym do realizacji takiej wizji byłoby jednak dogadanie się Warszawy i Berlina, zaś dokładniej neutralna postawa Polski wobec wojny i odrzucenie gwarancji dawanych nam przez Wielką Brytanię i Francję. Studnicki zauważał przy tym, że drażniąca sprawa Gdańska i osławionego eksterytorialnego korytarza mogłaby zostać rozstrzygnięta, ponieważ Adolf Hitler nie ukrywał chociażby, iż trzydziestomilionowy polski naród powinien mieć dostęp do morza.

Jednocześnie Studnicki (poza niewielkimi wyjątkami) realistycznie oceniał potencjał gospodarczy i militarny państw europejskich, stąd też na kartach omawianej publikacji można znaleźć sporo porównań dotyczących ekonomicznego potencjału ówczesnych europejskich mocarstw. Trzeźwa ocena konserwatywnego ekonomisty spowodowała zresztą, że „Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej” nie ujrzało przed wybuchem konfliktu światła dziennego. W czerwcu 1939 roku cały nakład został bowiem skonfiskowany w drukarni przez policję, która działała na zlecenie sanacyjnego rządu. Studnicki podkreślał, iż Polska jest w dużym stopniu krajem zacofanym, z nadmierną liczbą osób pracujących na roli i niedoborem przemysłu, co przekładało się na niewielki potencjał militarny naszego kraju. Ówczesne władze propagowały jednak słynne hasło „silni, zwarci i gotowi”, dlatego omawiana książka nie mogła ujrzeć światła dziennego jako zbyt defetystyczna.

Stała ona bowiem nie tylko w kontrze do militarystycznej propagandy sanacyjnego rządu, lecz także do nieprawdziwych informacji rozpowszechnianych na temat Niemiec. Studnicki opierając się na dostępnych danych gospodarczych przeczył tezom rozpowszechnianym w Polsce i na zachodzie, iż Niemcy jedynie prężą muskuły, a „ludzie głodują na ulicach”. Tym samym nie miał wątpliwości, że nasz zachodni sąsiad nie tylko łatwo rozprawi się ze źle wyposażonym polskim wojskiem, lecz będzie także w stanie stawić czoła potencjałowi militarnemu Francji. To oczywiście nie jedyne „proroctwa” zadeklarowanego germanofila, ponieważ przewidział on również obojętność zachodnich sojuszników wobec losu Polski (to nie było jednak trudne, o czym świadczą cytowane przez niego wypowiedzi brytyjskich i francuskich polityków), zajęcie wschodnich terenów naszego kraju przez Sowietów, czy też sprzedanie Polski Sowietom przez Brytyjczyków.

„Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej” jest więc lekturą obowiązkową dla każdego, kto ma dosyć myślenia życzeniowego w polskiej polityce zagranicznej i z tego powodu chciałby poznać tradycje polskiego realizmu politycznego. Choć publikacja Studnickiego nie rozwiewa wszystkich wątpliwości wobec następstw ewentualnego sojuszu z Niemcami, z pewnością może imponować fachową analizą dostępnych przed wojną faktów, a także umiejętnością wyciągania z nich daleko idących wniosków. Parafrazując znane przysłowie, jedna książka wiosny nie czyni, ale może stanie się jedną z ważnych kropli drążących skałę typowo polskiego myślenia życzeniowego…

M.