Polacy na Kresach mają niestety słabą łączność z resztą narodu. Żeby jakoś temu zaradzić, narodowcy z Polski w marcu zeszłego roku pojechali do Wilna, wspierając manifestację w obronie praw Polaków na Litwie. Wyjazd zorganizowało stowarzyszenie „Marsz Niepodległości”, a zaowocował on kontaktami z młodą Polonią z Wilna. Dzięki zaproszeniu właśnie tych młodych ludzi, możliwy był kolejny wyjazd. Tym razem by uczcić 150. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego.
Około 150-ciu młodych osób zdecydowało się wyruszyć z Polski na tę okazję. Około godziny 2:30 w nocy dwa pełne autokary i bus wyruszyły z Warszawy do Wilna. Mimo późnej pory oraz zmęczenia, nastroje były dość wesołe i sporo osób korzystało raczej z okazji do rozmów z przyjaciółmi z innych miejsc Polski, niż z odpoczynku.
Pierwszym miejscem w Wilnie, które odwiedziliśmy po przyjeździe był Cmentarz na Rossie. Niestety, w czasie trasy nasze autokary rozdzieliły się, więc grupa z autokaru, który dotarł wcześniej miała sporo czasu żeby przejść się między nagrobkami sławnych Polaków i posłuchać ciekawostek na temat ich życia i realiów Wileńszczyzny, w jakich żyli. Gdy w końcu dotarły pozostałe pojazdy, zebraliśmy się wszyscy razem na Kwaterze wojskowej przed grobem, w którym spoczywa ciało matki Józefa Piłsudskiego, wraz z kryształową urną zawierającą serce Marszałka. Tam odbyła się oficjalna część wizyty, na której głos zabrali Robert Winnicki z ramienia Młodzieży Wszechpolskiej i Rajmund Klonowski w imieniu Polonii wileńskiej.
„Nie przyjechaliśmy tu po to, by dokonywać rozliczeń z historią czy żeby dokonywać ideologicznych wykładów” – powiedział o Powstaniu Styczniowym Winnicki. „Jesteśmy tutaj, bo tu bije serce polskości w Wilnie, na Litwie. Bo tutaj wraz z Ostrą Bramą znajdują się te symboliczne miejsca, ku którym kieruje się wzrok, ku którym kieruje się każde polskie serce właśnie związane z Litwą, właśnie związane z Wileńszczyzną” – dodał. Następnie wspomniał on o pracy, jaką Polacy, również z Wileńszczyzny, wykonali by odzyskać w 1918 roku niepodległość.
Następnie głos zabrał Rajmund Klonowski: „Możemy zastanawiać się nad tym, czy powstanie było potrzebne, tak jak zastanawiali się powstańcy. Przywódca powstańców, Romuald Traugutt, zastanawiał się mówiąc, że nie wie czy jest potrzeba, ale na pewno jest mus. Możemy się zastanawiać, czy losy naszego kraju i naszego narodu potoczyłyby się inaczej. Gdyby ci ludzie, którzy poszli walczyć z zaborcą zamiast tego poszli jako żołnierze walczyć w wojnach ruskiego cara. Możemy powołać się na przykład stąd, na Polaków, którzy zostali w Związku Sowieckim (…) Nie mamy dzisiaj prawa ich osądzać, ale mamy obowiązek pamiętać i wyciągać wnioski by więcej żadna klęska nas nie spotkała” – powiedział.
Po przemówieniach zgromadzeni uroczyście odśpiewali Rotę i na tym pierwsza część wizyty się zakończyła. Kolejnym etapem było zwiedzanie miasta. Miejscowi Polacy zorganizowali dla nas przewodniczki, pod których opieką kolejne kilka godzin spędziliśmy na podziwianiu różnorodności i uroków Wilna.
Później przyszedł czas na chwilę swobody i posilenie się posiłkiem, po czym o 16:30 (czasu miejscowego) odbyła się msza święta w polskim kościele, na którą większość z uczestników się udała. Mniej uduchowiona mniejszość została na mieście. Po mszy należało zapakować się w komunikację miejską i wszyscy wylądowaliśmy przed Domem Kultury Polskiej w Wilnie, żeby obejrzeć „Koncert polskiej muzyki współczesnej”, za którego organizację zabrała się Wileńska Młodzież Patriotyczna.
Dom Kultury Polskiej zrobił dobre wrażenie, przestronny i odnowiony, a do tego ze sporą salą koncertową. Do koncertu było jeszcze trochę czasu, ale bardzo szybko minął na rozmowach i już można było wchodzić pod scenę. Poza przyjezdnymi, zjawiło się też sporo miejscowych Polaków. Odniosłem wrażenie, że jest ich co najmniej kolejne 150 osób, a może i więcej. W znakomitej większości młodzieży.
Pierwszy na scenie pojawił się Karat z Napalm Grupy, prezentując kilka swoich utworów. Może i wystąpili krótko, ale ciekawie. Po nich na scenie pojawił się Zjednoczony Ursynów. Sobiepan dał całkiem dobry koncert, w przerwach między kawałkami intonując przyśpiewki znane nam z manifestacji.
Nie zabrakło również jednoznacznych opinii na temat Kresów i ich przynależności politycznej w obecnym czasie. Pod sceną pojawiło się sporo osób śpiewających razem z wokalistą i wszyscy się przy tym świetnie bawili.
Ostatnim zespołem i zarazem gwoździem programu był Irydion. Im udało się ściągnąć pod scenę już spory tłum, a mimo to ławki na widowni nadal były pełne. Dobre i ostre granie od razu poderwało nas na nogi i niektórzy już ruszyli w pogo, po jakimś czasie dołączyło się też kilku młodych chłopaków z Wilna i wszyscy bawili się w świetnej atmosferze. usłyszeliśmy większość repertuaru Irydiona, kilka coverów, a wśród nich „Rozkwitały pąki białych róż” w rockowej wersji. Nie dało się ustać spokojnie. Chłopaki z zespołu pochwalili się też kawałkiem z materiału przygotowywanego na nową płytę.
Koncert muszę zaliczyć do bardzo udanych, świetna atmosfera i dobra muzyka, a do tego możliwość poznania się i wymiany kontaktów z ludźmi z Wilna (których chciałbym tu szczerze pozdrowić). Gdy impreza już się skończyła przyszedł czas na powrót z postojem w jednym z miejscowych barów, by po 22-giej ruszyć już w stronę autokarów.
Ostatni fragment przekształcił się w spontaniczną manifestację. Zaczęły wybuchać petardy, w dłoniach pojawiły się powiewające, biało-czerwone flagi czy zielone z falangami lub szczerbcami, a na ustach okrzyki mocno akcentujące nasz brak akceptacji dla obecnego kursu politycznego Litwy względem polskiej mniejszości. Wszyscy zatrzymaliśmy się pod Ostrą Bramą, gdzie przedstawicielka Polonii poprowadziła modlitwę do Matki Boskiej Ostrobramskiej. To był ostatni akcent wyprawy. Potem już tylko załadunek do autokarów i droga powrotna, która zakończyła się następnego dnia rano na placu przed Pałacem Kultury w Warszawie.
Podsumowując, wyjazd był ciekawy, owocny i wielostronny. Zwiedzanie miasta, okazja do poznania miejscowych Polaków i świetny koncert złożyły się razem na świetny wyjazd. Mam nadzieję, że takie inicjatywy będą pojawiać się coraz częściej i że Polacy z Kresów będą również nas odwiedzać.
tekst i zdjęcia: Mojmir