Podczas gdy w Polsce procesy zbrodniarzy komunistycznych są stale odraczane a oni sami są wybielani w mediach, na Węgrzech rozpoczął się proces 92-letniego komunistycznego oficjela Bela Biszku odpowiedzialnego za tłumienie antysowieckiego powstania w 1956 roku. Zarzuca mu się popełnienie zbrodni wojennych. Biszku powiedział, że nie rozumie zarzutów wobec niego i dlaczego to właśnie jemu zarzuca się przyczynienie się do śmierci prawie pięćdziesięciu osób.
Proces mógł dojść do skutku dzięki wprowadzeniu prawa mówiącego o tym, że zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości nie ulegają przedawnieniu. Zarzuty przeciwko Biszku zostały sformułowanie w październiku zeszłego roku. Biszku powiedział, że proces przeciwko niemu jest próbą odwrócenia uwagi społeczeństwa od dzisiejszych problemów. „W 1956 roku nie byłem ministrem spraw wewnętrznych, brałem udział w reorganizacji Komitetu Partii w Budapeszcie, nie byłem także w siłach w policji” – powiedział Biszku.
Na wtorkowym posiedzeniu sądu Biszku odmówił wyjaśnień z powodu licznej obecności mediów. W odczytanym później oświadczeniu powiedział on, że nie popełnił żadnych przestępstw. Jego prawnik powiedział, że nie ma dowodów na to aby Biszku wydawał rozkazy strzelania do tłumu. Akt oskarżenia mówi, że Biszku był członkiem Tymczasowego Komitetu Wykonawczego partii. Komitet ten powołał specjalne siły policyjne, które były odpowiedzialne za strzelanie do demonstrantów w różnych częściach kraju. Jego rola w komitecie została zakwalifikowana jako udział w zbrodniach wojennych, za które mógłby otrzymać wyrok dożywocia.
Biszku był ministrem spraw wewnętrznych Węgier od 1957 do 1961 roku. W 2012 roku został umieszczony w areszcie domowym zamienionym później na zakaz opuszczania miasta. Dodatkowo postawiono mu zarzut nielegalnego posiadania amunicji, którą znaleziono w jego domu we wrześniu ubiegłego roku.
Na podstawie: Politics.hu