Przedstawiciele lewicowej i liberalnej opozycji parlamentarnej krytykują politykę rządu centroprawicy, opowiadając się za przyjmowaniem fali uchodźców przybywającej na Węgry. Lewicowo-liberalni politycy twierdzą, że imigranci mogą mieć kłopoty w państwach, do których zostaną zawróceni.
Węgierski parlament przyjął we wtorek uchwałę upoważniającą rząd Viktora Orbána do zidentyfikowania „bezpiecznych państw”, z których przybysze nie mieliby szans na pozytywne rozpatrzenie wniosku o azyl. Uzasadniający ten wniosek wiceprzewodniczący Fideszu Lajos Kosa powiedział, że imigranci nie muszą przyjeżdżać na Węgry, bowiem wcześniej trafiają do państw w których mogą czuć się bezpiecznie. Dodał przy tym, iż pomoc w nielegalnym przekraczaniu granicy Unii Europejskiej stała się biznesem dla przemytników.
Z argumentacją tą nie zgadzają się jednak politycy lewicowo-liberalnej opozycji. Zsuzsanna Szelényi z partii Razem (Együtt) stwierdziła, że centroprawicowy rząd może ustalić, iż Serbia jest krajem bezpiecznym dla uchodźców, jednak rzeczywistość jest inna, a płot na granicy węgiersko-serbskiej nie zatrzyma napływu imigrantów spoza Europy. Polityka Orbána skończy się natomiast zawracaniem ludzi do państw gdzie ich życie może być zagrożone.
Timea Szabó z Dialogu dla Węgier (Párbeszéd Magyarországért) stwierdziła, iż Węgry powinny zwrócić się do Unii Europejskiej o dofinansowanie modernizacji nieużywanych baraków w obozach dla uchodźców, a większa liczba urzędników powinna pomagać imigrantom w otrzymaniu azylu. Od głosu wstrzymała się natomiast największa partia lewicy czyli Węgierska Partia Socjalistyczna (Magyar Szocialista Párt, MSZP), której działacz jest burmistrzem Szegedu, gdzie dociera największa liczba cudzoziemców.
Według danych węgierskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, od 1 stycznia do 29 lipca b.r. wnioski o przyznanie azylu złożyło blisko 67 tys. osób.
na podstawie: politics.hu, hvg.hu