Najnowsze sondaże wskazują, że Węgrzy uznają korupcję za zjawisko powszechne i coraz bardziej widoczne w ich kraju. Blisko połowa wyborców rządzącego Fideszu uważa wręcz, iż gabinet Viktora Orbána nie jest zainteresowany walką z łapówkarstwem.
Pierwsze z badań opinii publicznych przeprowadził Nézőpont Intézet, a więc think-tank związany od początku swojej działalności z rządzącym Fideszem. W swoim sondażu zapytał on Węgrów o siedem najważniejszych zjawisk prowadzących do poszerzania się w tym kraju szarej strefy. Blisko 72 proc. respondentów wskazało więc na korupcję w służbie zdrowia, 65 proc. na unikanie płacenia podatków jeśli istnieje taka możliwość, 64 proc. na przyjmowanie łapówek i bezprawne korzystanie z państwowych pieniędzy, 62 proc. na oszustwa w celu wyłudzenia zwrotu podatku, 61 proc. na podejmowanie się pracy na czarno, a 52 proc. na wykorzystywanie aktywów w miejscu pracy dla własnych korzyści. Dodatkowo 33 proc. badanych uważa wszystkie powyższe zjawiska za charakterystyczne właśnie dla Węgier.
Drugi sondaż przeprowadził opozycyjny tygodnik „HVG”, który spytał Węgrów o to, czy rząd Viktora Orbána walczy ze zjawiskiem korupcji. Blisko 57 proc. badanych stwierdziło, że rządzący Fidesz nie jest w ogóle zainteresowany zwalczaniu łapówkarstwa, a zdanie to podziela także 47 proc. wyborców tego ugrupowania. 23 proc. twierdzi, iż rządzący nie walczą z korupcją, natomiast jedynie 17 proc. było przeciwnego zdania.
Korupcja na Węgrzech utożsamiana jest przede wszystkim z biznesem blisko związanym z władzą. Przedsiębiorcy wspierający Fidesz otrzymują bowiem państwowe zlecenia w zamian za wspieranie partii oraz projektów firmowanych przez samego Orbána.
Na podstawie: mno.hu, hvg.hu, forsal.pl.