Mimo wszystko okazała dużo. To, że ludzie, którym nigdy nie było nawet dane być w Kosowie łączą się z nimi w bólu i nie jest im obojętny straszny los ludzi będących aktualnie w katastrofalnych okolicznościach wynikających z bandyckich metod zarządzania państwem przez reżim w Prisztinie. Demonstracja podkreśliła również to, iż ludzie nie komunikujący się serbskim językiem, będący setki kilometrów od Kosowa znają historię, w tym także budującą filar dla państwa – czyli tożsamość narodową – w związku z tym twór, który wygenerowały ponadnarodowe podmioty jest sztuczny bowiem nie wykreowały go ani wspólny język ani historia, ani pochodzenie a jedynie przyzwolenie na trwający od wieków albański imperializm. Wyraziła opinię, iż gwałt na serbskiej ziemi zmieniający w konsekwencji strukturę ludnościową tego obszaru, a który to odbył się poprzez wielowiekowe prześladowania na prawowitych właścicielach i trwa w najlepsze po dziś dzień – nigdy nie będzie zapomniany. Opinia międzynarodowa może sobie milczeć, nam nie pozwala sumienie i uczciwość.O godzinie 15:30 manifestacja, którą zorganizowali Autonomiczni Nacjonaliści Warszawa i Zjednoczony Ursynów przy patronacie inicjatywy „Polacy na rzecz serbskiego Kosowa” ruszyła centralną ulicą stolicy – Marszałkowską. Stan liczebny uczestników wynosił 650 osób, w tym znaczną część stanowili kibice warszawskiej Legii i Hutnika (z pewnością koło 100 osób). Czoło pochodu otwierał baner akcentujący solidarność z serbskim narodem, były także transparenty utrzymane w młodzieżowym stylu graffiti – „Kosovo = Serbia” i „Kosovo is Serbia”. W ten sposób swoją obecność podkreśliły także brygady ONR – mazowiecka i lubelska, Młodzież Wszechpolska, Opcja Socjalnarodowa, Związek Słowiański i co oczywiste niezależni nacjonaliści z Warszawy i Wielkopolski. Elementem ubarwiającym pochód były race, stroboskopy, ognie wrocławskie a nawet petardy – wszystko to przy donośnych okrzykach określających właściwą tożsamość Kosowa: „Tylko serbskie, tylko serbskie – Kosowo” czy też „Kosowo jest serbskie”. Była też kwestia, której ominąć nie sposób, więc dosadne w treści „Precz z albańskim szowinizmem” jak i „Stop albańskiej okupacji” były szczególnie uzasadnione. Napotkani na trasie manifestacji mieszkańcy wyrażali aprobatę, akceptację dla naszych postulatów, gdyż i na naszych ziemiach sytuacja robi się analogiczna – sprawa dot. Śląska.
Pod budynkiem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce wygłoszone zostały przemówienia: w tym najbardziej poruszające – Serba, który w wyniku czystek etnicznych popełnianych na jego rodakach przez albańskich bandytów z UÇK zmuszony był uciekać z Kosowa. W pełni poprawną polszczyzną podziękował nam za wsparcie, solidarność, wrażliwość na tragedię innych, wskazał na czynniki sprzyjające wynarodowieniu, którym to jest także globalizacja. Cechą scalającą je wszystkie było nawoływanie do bojkotu sztucznego tworu państwowego – nie utrzymywanie jakichkolwiek kontaktów z Prisztiną. Naturalnie, apel może okazać się nieskuteczny – rządzący ekskluzywny establishment nie ma tendencji do słuchania głosu narodu – niezależnie czy są to górnicy, stoczniowcy, pielęgniarki czy też narodowcy. Po godzinie 16:30 rozeszliśmy się do domów.
Kilka słów wobec przekłamań, które to odnalazłem w polskich tylko z nazwy mediach, a które to są symptomatyczne dla nich. Różne środki przekazu oszacowały liczbę manifestantów na zaledwie kilkadziesiąt osób. Jawne kłamstwo i jakoś wybitnie mnie to nie porusza, niemniej jednak pragnę do tego nawiązać. Oto bowiem metodą indukcyjną kreują one także mit o uzasadnionym prawie Albańczyków do określenia tożsamości tego regionu. Wskazują na Kosowo jako państwo dwóch narodów, gdzie od dawna mieszkają zarówno Albańczycy jak i Serbowie – jest to niewątpliwie prawdą. Pomijają jednak, w jaki sposób odbywała się na ten teren ekspansja muzułmańskich Albańczyków – zawsze wiązało się to z grabieżą – prześladowaniami Serbów w okresie panowania na tym terytorium Imperium Osmańskiego, okupacji hitlerowskiej, morderstw popełnianych przez Armie Wyzwolenia Kosowa. O tym „polska” czwarta władza nie wspomni. Pomija także pojawiające się coraz częściej wątpliwości dotyczące autorów licznych masowych egzekucji na terenie Kosowa, a które w ramach dyskredytacji przypisywane są Serbom. Przy tych naruszeniach prawdy w mediach zaniżenie liczby okazujących wsparcie słowiańskim braciom to drobnostka. Kilkaset osób zaprzeczających niepodległości Kosowa to byłoby zagrożenie budowanej tak skrupulatnie tezy o sielankowej krainie budowanej rękami UE, ONZ, USA i NATO.