16 lutego 2013 roku, w przeddzień okrągłej 5. rocznicy oderwania Kosowa od Serbii, w Warszawie odbyła się III edycja demonstracji solidarnościowej pod hasłem „Kosowo jest serbskie”. Nieco ponad tysiąc osób przeszło ulicami polskiej stolicy, aby po raz kolejny wyrazić wsparcie dla dążeń Serbów w walce o odzyskanie kolebki ich państwowości.
O tym dlaczego zdecydowano się zorganizować ten pochód, a także dlaczego Kosowo powinno być serbskie i co w ogóle ta kwestia ma wspólnego z nami – Polakami – przedstawiono na łamach Autonom.pl m.in. w okolicznościowym tekście „Kosowo jest serbskie! – ale dlaczego?”. Wątek rozwinięto również podczas samej demonstracji – zarówno skandując tematyczne hasła, jak i przedstawiając tę kwestię w wygłaszanych przemówieniach.
Manifestacja zorganizowana przez inicjatywę Polacy na Rzecz Serbskiego Kosowa, warszawskich Autonomicznych Nacjonalistów oraz stowarzyszenie patriotyczne Zjednoczony Ursynów wyruszyła kilkadziesiąt minut po godzinie 15 z Ogrodu Saskiego, zajmując praktycznie całą szerokość głównych stołecznych ulic. W trakcie manifestacji zgromadzeni wznosili okolicznościowe hasła o tematyce solidarnościowej, antyamerykańskiej czy stricte narodowej i antysystemowej (zdecydowaną większość manifestantów stanowili wszak nacjonaliści). Tutaj dały o sobie znać mankamenty w postaci szwankującego nagłośnienia, przez co część okrzyków zdawała się być niestety nieskoordynowana lub nawet niesłyszalna.
Jednak w tych miejscach kolumny marszowej, w których z powodu „awarii” haseł nie wznoszono, sytuację nadrabiały niesione banery i transparenty, a także flagi na kijach, których w tym roku było naprawdę sporo. Demonstranci nieśli zarówno transparenty odwołujące się wprost do tematyki zgromadzenia, jak i organizacyjne i miejskie „wizytówki”, które w połączeniu z powiewającymi flagami zajęły dość pokaźną część pochodu. Pod tym względem demonstracja wyglądała naprawdę okazale, a przyglądając się niesionym flagom i transparentom można wnioskować, że „trend” dobrego oflagowania będzie się utrzymywał, bowiem oficjalne organizacje narodowe i niezależne grupy zaczęły przykładać większą uwagę do swojej „prezencji” na demonstracjach.
Inicjatywa marszu poparcia dla serbskiego Kosowa po raz kolejny była okazją do podkreślenia polsko-serbskiej przyjaźni, a także nawiązania nowych kontaktów pomiędzy polskimi i serbskimi nacjonalistami. Do Warszawy zawitali bowiem nie tylko mieszkający w Polsce Serbowie, lecz także nacjonaliści ze współpracującego z warszawskimi AN ruchu Serbska Akcja (obecni również w zeszłym roku) oraz organizacji SNP 1389. Na marsz dojechali też przedstawiciele grup kibicowskich Partizana i Crvenej Zvezdy Belgrad.
Podobnie jak w zeszłych latach, manifestacja zataczając koło przez ścisłe centrum stolicy, dotarła pod budynek przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce – a więc jednej z instytucji, która miała wydatny wpływ w utworzeniu quasi-państewka Kosowo. Pod wejściem do budynku wygłoszono przemówienia.
Jako pierwszy głos zabrał dr Marek Skawiński, znawca tematyki bałkańskiej i jeden z pomysłodawców utworzenia grupy Polacy na Rzecz Serbskiego Kosowa. Jego wystąpienie było nie tylko przedstawieniem genezy kosowskiego problemu, lecz także rozwinięciem jego „polskiego wątku”. „(…) Górny Śląsk to ziemia, która podobnie jak Kosowo, była oderwana od macierzy VI wieków i która swój rodzimy, w tym przypadku polski, charakter zachowała (…) Dlatego «serbskie Kosowo, polski Śląsk» to hasło, które chyba najpełniej odzwierciedla, po co tu przyszliśmy” – powiedział przedstawiciel Polaków na Rzecz Serbskiego Kosowa.
Po nim przyszła kolej na naszych gości, a więc przedstawiciela ugrupowania Serbska Akcja. Nacjonalista z Serbii przedstawił w swoim przemówieniu problemy, z jakimi borykają się obecnie narodowi działacze w jego kraju oraz dużo uwagi poświęcił wsparciu, jakie otrzymują oni z Polski. „(…) To wsparcie daje nam odczuć, że nie jesteśmy samotni w naszej walce i daje nową siłę serbskim narodowym rewolucjonistom dla przyszłych działań” – powiedział.
Następnie przemówienie wygłosił jeden z działaczy Autonomicznych Nacjonalistów. W imieniu współorganizującego to wydarzenie środowiska AN podziękował wszystkim za przybycie i zaznaczył, że sprawa serbskiego Kosowa jest również sprawą setek Polaków, a nie tylko wirtualnym wymysłem. Wspomniał on również o szacunku i podziwie dla serbskiego narodu: „(…) Nigdzie tak jak w Serbii, duchowość i radykalny nacjonalizm nie idą w parze. Bierzmy z tego przykład” – zaznaczył. Na koniec aktywista AN w kilku słowach po serbsku pozdrowił obecnych na manifestacji Serbów i zapewnił ich o stałym wsparciu w tej sprawie.
Po aktywiście AN głos zabrał przewodniczący serbskiej nacjonalistycznej organizacji SNP 1389, Misza Vacić. W swoim wystąpieniu odniósł się do Marszu Niepodległości z 2011 roku, na którym gościli działacze SNP, porównując opór jaki wówczas stawili uczestnicy marszu policji do stałego oporu stawianego przez serbskich nacjonalistów na barykadach w Kosowie. Odnosząc się do tych sytuacji, zaintonował on również okrzyk „Belgrad, Warszawa – wspólna sprawa”, który został oczywiście podchwycony przez wszystkich zgromadzonych.
Tradycyjnie już przemówienia zamknął kol. Dragan Bożowić, kosowski Serb, który w wyniku działań albańskich terrorystów z Armii Wyzwolenia Kosowa (UCK) i „niosących demokrację” sił NATO był zmuszony uciekać wraz z rodziną ze swojej Ojczyzny. Schronienie znalazł w Polsce, przekraczając jej granice równo cztery godziny przed bombardowaniem Jugosławii w 1999 roku. Tak jak poprzednicy podziękował wszystkim za wsparcie i wyraził nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie możliwość przejścia z tymi samymi hasłami i transparentami przez jego rodzinne miasto.
Podsumowując, pomimo kilku niedociągnięć demonstrację należy uznać za udaną. Wzięły w niej udział praktycznie wszystkie grupy AN, spora część lokalnych inicjatyw (m.in. Narodowy Rzeszów), nacjonaliści z Białorusi i Serbii, a także zdecydowana większość organizacji o charakterze narodowym: Młodzież Wszechpolska, Narodowe Odrodzenie Polski, Obóz Narodowo-Radykalny, Niklot, Opcja Społeczno-Narodowa, Niezależne Stronnictwo Akademickie czy Kobiety Dla Narodu. Tradycyjnie już nie zabrakło też kibiców ze sporej części kraju, wśród których najliczniejszą grupę – co oczywiste – stanowili fanatycy warszawskiej Legii oraz Hutnika. Kolejny raz wspólnie pokazaliśmy, że pomimo własnych problemów i przeciwności potrafimy raz do roku okazać wsparcie potrzebującym narodom – to wyróżnia nas na tle innych i warto to podtrzymywać.
tekst: J.
zdjęcia: MŻ