Niemalże 30 milionów mieszkańców Wielkiej Brytanii posiada pracę, jednak jedną trzecią z tych etatów zajmują obcokrajowcy. Do niedawna na pierwszym miejscu wśród obywateli innych niż brytyjscy, pracujących na wyspach przodowali Polacy. Obecnie miejsce naszych rodaków coraz częściej zajmują przybysze z Bułgarii i Rumunii. I to oni są teraz przedstawiani jako niebezpieczna konkurencja dla Anglików w walce o pracę.
Według ministra do spraw imigracji, Marka Harpera, „wzrost liczby zatrudnionych osób dotyczy przede wszystkim naszych obywateli, ale wciąż przyciągamy wykwalifikowanych imigrantów, którzy są potrzebni brytyjskim firmom”.
Dziennik „Daily Mail” opierając się na oficjalnych statystykach podaje, że „codziennie pracę w Wielkiej Brytanii podejmuje 100 Rumunów i Bułgarów. Ich liczba w naszym kraju wzrosła w ciągu ostatniego roku o ponad 30 proc.” Reporterzy dziennika twierdzą ze obecnie jest ich w Wielkiej Brytanii około 141 tysięcy.
Zarówno Rumuni jak i Bułgarzy podlegają obostrzeniom dotyczącym zatrudnienia na terytorium UK. Wolno im pracować tylko sezonowo, czyli maksymalnie 6 miesięcy w roku lub podlegać samozatrudnieniu. Wraz ze styczniem 2014 roku obostrzenia te zostaną zniesione i obywatele obydwu krajów będą mogli pracować w Wielkiej Brytanii na takich samych zasadach, jak mieszkańcy innych krajów Unii Europejskiej.
Mieszkańcy wysp już teraz zaczynają obawiać się kolejnej fali tanich i słabo wykwalifikowanych pracowników, a rząd Davida Camerona usilnie odmawia podzielenia się ze swoimi wyborcami danymi na temat szacowanej liczby Rumunów i Bułgarów, którzy skorzystają ze zmian prawnych i przybędą za pracą do Wielkiej Brytanii po 1 styczniu 2014 roku.
na podstawie dailymail.co.uk