Ponad dwa tygodnie temu po blisko trzydziestu latach ponownie rozgorzał konflikt w Saharze Zachodniej. Najwyraźniej przeniósł się on także na teren Francji. W Paryżu doszło bowiem do starć pomiędzy Marokańczykami a zwolennikami niepodległości Sahary Zachodniej. Wśród tej drugiej grupy dominowali Algierczycy oraz francuscy działacze komunistyczni.
Dokładnie 29 lat temu podpisano rozejm, na mocy którego zakończył się konflikt pomiędzy Marokiem i saharyjskimi nacjonalistami z Frontu Polisario. Kilkanaście dni temu został on jednak zerwany, bo żołnierze Królewskiej Armii Marokańskiej zaczęli podejmować działania zbrojne przeciwko siłom Sahary Zachodniej. Obie strony do dzisiaj wzajemnie oskarżają się o ponowne rozpoczęcie konfliktu.
Spór rozpala również emigrantów z Maroka i Sahary Zachodniej. Było to widać w ubiegłą sobotę. Na marginesie protestów przeciwko nowej francuskiej ustawie o bezpieczeństwie (pisaliśmy o nich tutaj), w Paryżu zgromadzili się także zwolennicy niepodległości Sahary Zachodniej oraz zachowania integralności Królestwa Maroko. Jako pierwsi swoją demonstrację zgłosili sympatycy Frontu Polisario, natomiast później kontrmanifestację zapowiedzieli Marokańczycy.
Ostatecznie obie grupy starły się w sobotę popołudniu na Placu Republiki w centrum francuskiej stolicy. Do pewnego momentu oddalone od siebie o kilkadziesiąt metrów manifestacje przebiegały spokojnie, lecz w pewnym momencie doszło do konfrontacji. W ruch poszły przede wszystkim kije od flag oraz gaz pieprzowy. Warto podkreślić, że przeciwko Marokańczykom stanęli nie tylko imigranci z Sahary Zachodniej, ale także Algierczycy i działacze Francuskiej Partii Komunistycznej (PCF).
Francuska policja w swoim komunikacie stwierdziła, że nie odnotowała żadnych aresztowań, ani też zgłoszeń od osób rannych. Według relacji mediów, na miejscu obecni byli nieumundurowani funkcjonariusze, jednak nie udało im się zapobiec starciom.
Na podstawie: liberation.fr.