Miejskie Ośrodki Pomocy Społecznej zaczęły borykać się z brakiem rąk do pracy. Obecnie jest w nich zatrudnionych jedynie 19,6 tysiąca osób, a to oznacza, że blisko pięćset placówek nie spełnia wymogów zapisanych w ustawie o pomocy społecznej. Największym problemem tej instytucji są oferowane przez nią niskie wynagrodzenia, które jednocześnie zbiegają się z dużym natłokiem obowiązków w tym miejscu zatrudnienia.
„Dziennik Gazeta Prawna” informuje, że obecnie wskaźnik zatrudnienia w MOPS-ach wynosi blisko 19,6 tysiąca, podczas gdy jeszcze pięć lat temu pracowało w nich o dwieście osób więcej. Dane Ministerstwa Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej również są niepokojące, ponieważ na 2,5 tysiąca ośrodków jedynie dwa tysiące mogą pochwalić się wymaganą liczbą pracowników, a więc tą jaką wymaga od tego typu urzędu ustawa o pomocy społecznej.
Głównym problemem placówek tego typu są niskie wynagrodzenia. Oferują one bowiem niską średnią pensję, dlatego jedna czwarta najniżej uposażonych pracowników MOPS-ów otrzymuje jedynie 2,3 tysiąca złotych brutto. Dodatkowo osoby zatrudnione w MOPS-ach mają duży natłok obowiązków, które dodatkowo przybyły im po wdrożeniu przez rząd programów 500 plus oraz „Dobry Start”. Sytuacja może się przy tym pogarszać, bowiem najbardziej doświadczeni pracownicy powoli przechodzą na emeryturę.
Na podstawie: nowyobywatel.pl, dziennik.pl.