Od wczoraj na greckiej wyspie Samos dochodzi do starć pomiędzy „uchodźcami” z państw arabskich oraz państw Afryki Subsaharyjskiej. W ich wyniku w ośrodku dla imigrantów wybuchły dwa poważne pożary, które zakończyły się poważnymi zniszczeniami części infrastruktury. Miejscowy samorząd apeluje do rządu, aby przysłał większe wsparcie w celu walki z niepokojami na jego terenie.
Burmistrz wschodniego Samos, Grigorios Stantzos, powiedział mediom, że w obozie działają mafie uchodźców, pomiędzy którymi często dochodzi do różnego rodzaju waśni. W ostatnich dniach napięcia wzrosły z powodu muzułmańskiego święta Ramadanu, stąd wczoraj i dzisiaj rano doszło do bijatyk oraz użycia noży w starciach pomiędzy Arabami, Afgańczykami i przybyszami z Afryki Subsaharyjskiej.
Dodatkowo wczoraj wieczorem wybuchły dwa poważne pożary. W ich wyniku spłonęła część infrastruktury, a także kilka hektarów lasu otaczającego ośrodek dla „uchodźców”. Poza pożarami doszło też do starć z policjantami, którzy z powodu pandemii koronawirusa nie chcą wypuszczać osób zgromadzonych w obozie. Ogółem grecka straż pożarna odnotowała wczoraj wieczorem trzy przypadki rozprószenia ognia.
Santzos wystosował apel do greckiego rządu, aby ten przysłał na wyspę dodatkowe siły policyjne oraz statek mający wspomóc operację zaprowadzania porządku. Samorządowiec dodał, że napięcia pojawiają się każdego dnia. Są one związane nie tylko z działaniem mafii, lecz także faktem zgromadzenia blisko 8 tys. osób na stosunkowo niewielkim obszarze.
Na podstawie: ethnos.gr.