Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Dariusz Ślepokura, poinformował media, że 31 października Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście skierowała do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania karnego wobec Karola C. na rok próby. Policjant Karol C. usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień i naruszenia nietykalności Daniela K., którego spryskał gazem, uderzał pięścią oraz kopał po głowie, gdy ten leżał już na chodniku. Film z zajścia trafił do internetu, a sprawa stała się głośna w mediach. Warto nadmienić iż, inni widzący pobicie funkcjonariusze nie próbowali powstrzymać swojego kolegi ale skupili się na utrudnianiu filmowania zajścia.
Sprawa trafiła do prokuratury, gdzie jako pokrzywdzony występował Daniel K. Jednak to właśnie pobity pobity przez policjanta, na podstawie jego zeznań został skazany na trzy miesiące aresztu oraz 300 zł grzywny, które miały być przekazane policyjnemu oprawcy. Podczas jednej z rozpraw funkcjonariusz podał także fałszywe dane osobowe, przez co mediom w Polsce stał się znany nie jako Karol C. a Andrzej Cz.
Pomimo zapewnień, że oskarżony funkcjonariusz został zawieszony w czynnościach służbowych wiadomym jest, że pełnił on służbę w Komendzie Stołecznej Policji, był wielokrotnie widziany podczas zabezpieczania odbywających się w Warszawie demonstracji (m.in. protestów przeciwko ACTA).
Jak warszawska prokuratura tłumaczy wyjątkową pobłażliwość dla bandyty kopiącego człowieka po głowie w środku miasta i w biały dzień? Wniosek o umorzenie postępowania argumentuje przyznaniem się Karola C. do winy, złożeniem obszernych wyjaśnien, nienagannym przebiegiem służby w policji, „ustabilizowanym trybem życia” i niekaralnością. Dodatkowo, rzecznik prokuratury próbuje zrzucić winę za zachowanie policjanta na uczestników demonstracji, których określa jako „nacechowanych znacznymi emocjami” a policjanta usprawiedliwia jako tego, który „działał w napięciu i silnym zdenerwowaniu”. Według prokuratury okoliczności te „uzasadniają przypuszczenie, że – mimo umorzenia postępowania – oskarżony będzie przestrzegał porządku prawnego, a w szczególności nie popełni przestępstwa”.
Wszystko wskazuje więc na to, że zdenerwowane policjanta podczas akcji usprawiedliwia łamanie przez niego prawa, a jego dotychczasowa niekaralność sprawi, że nawet gdy pobije niewinnego człowieka nadal pozostanie niekarany. Trudno oczekiwać podobnej pobłażliwości w stosunku do tych, którym po Marszu Niepodległości postawione zostały różnorakie zarzuty, od ataku na policjantów po udział w bójkach. Pokazuje to dobitnie szczególne traktowanie prawa wobec funkcjonariuszy policji.
Głośna medialnie sprawa była szeroko komentowana także na branżowym forum policjantów, gdzie wymieniali się oni pomysłami na to jak najlepiej bić demonstrantów. Niewielu spośród użytkowników policyjnego forum zdecydowało się na zdecydowaną krytykę czynów Karola C., większośc policjantów ubolewała wyłącznie nad faktem, że oskarżony „dał się sfilmować”.
Kompromitująca dla polskiego wymiaru sprawiedliwości sprawa powinna dać do myślenia wszystkim obywatelom, nie tylko tym biorącym udział w różnych demonstracjach. Czy Polacy powinni obawiać się „zdenerwowanych” policjantów, którzy bez powodu mogą ich pobić a następnie fałszywie oskarżyć? Nie jest niczym nowym stwierdzenie, że tego typu procedury (pobicia, zastraszanie, wymuszenia zeznań, jawne prowokacje, fałszywe zeznania) są normą na ulicach i komendach dziesiątek polskich miast. Po umorzeniu postępowania wobec Karola C., szary obywatel powinien także uzmysłowić sobie, że gdy padnie ofiarą policjanta, nie będzie miał gdzie dociekać sprawiedliwości a jego oprawcy nie spadnie włos z głowy. Solidarność zawodowa umundurowanych przestępców jest bardzo silna, w końcu każdy z nich może się czasem „zdenerwować”.