Władze miasta Nowy Orlean rozpoczęły przygotowania prawne do usunięcia czterech zabytkowych pomników stanowiących pamiątki historyczne po wojnie secesyjnej i dziedzictwie konfederatów. W anty-konfederackiej, politycznie poprawnej paranoi, której wybuch po raz kolejny obserwujemy w Stanach Zjednoczonych, władze Nowego Orleanu planują usunąć m.in. liczącą sobie 131 lat i osiemnaście metrów statuę gen. Roberta E. Lee.
Rada miejska jednogłośnie podjęła decyzję o uruchomieniu dwumiesięcznych konsultacji z różnymi instytucjami, które zgłaszać będą „kontrowersyjne” pomniki do usunięcia. Wszystko to odbywa się w cieniu podtrzymywania mitu o amerykańskiej wojnie secesyjnej, mówiącego, że jej celem i głównym powodem było utrzymanie niewolnictwa na południu USA.
„Pytam was, jak możemy inspirować nasz naród gdy wiele z naszych miejsc publicznych poświęconych jest czci tych, którzy walczyli o zniewolenie i wyższość nad innymi Amerykanami” – powiedział burmistrz Nowego Orleanu Mitch Landrieu.
Oprócz pomnika generała Lee, władze miasta pozbyć się chcą także pomnika upamiętniającego Crescent City White League, organizację, która próbowała zbrojnie przeciwstawić się władzy państwowej w okresie powojennej rekonstrukcji i była zaangażowana w powstanie przeciwko władzy w 1974 roku. Z przestrzeni publicznej zniknąć ma także pomnik Jeffeersona Davisa, jedynego prezydenta Skonfederowanych Stanów Ameryki oraz pomnik generała Konfederacji P.G.T. Beauregarda.
Władze chcą także zmieniać nazwy ulic, które noszą imiona konfederackich bohaterów. Ulica im. Jeffersona Davisa ma być zmieniona na ulice im. Normana C. Francisa, emerytowanego, długoletniego dyrektora Uniwersytetu Xaviera, który był jedną z pierwszych, historycznie czarnych, wyższych uczelni w USA.
Ataki na dziedzictwo Konfederacji, jej symbole i historię wybuchają w USA co jakiś czas. Ostatnio przybrały na sile po ataku na murzyński kościół w Południowej Karolinie. Fotografujący się wcześniej z flagą Konfederacji Dylann Roof zastrzelił w nim dziewięć osób. Stało się to pretekstem do różnych zakazów dotyczących flagi Konfederacji, wycofania jej z ofert handlowych wielu sklepów, propozycji zdjęcia jej z budynków publicznych a teraz do burzenia historycznych pomników.
Inicjatywa burmistrza Landrieu, który jest pierwszym od lat 70-tych białym burmistrzem w zdominowanym przez czarnych Nowym Orleanie ma duże poparcie wśród wyborców. Jego opinie podzielają także wykładowcy wspomnianego Uniwersytetu Xaviera, którzy powtarzają slogany mające łączyć wojnę secesyjną wyłącznie z niewolnictwem a symbole Konfederacji z szeroko pojmowaną „nienawiścią”.
Krytycy usuwania historycznych pomników mówią, że nie powinno się w ten sposób wymazywać historii Nowego Orleanu, jakakolwiek by ona nie była. Przeciwko takim ruchom protestuje także stowarzyszenie Synów Weteranów Konfederacji (SCV). Thomas Taylor, lider SCV z Luizjany powiedział, że na podstawie złego uczynku jednego człowieka chce się wymazać historie. Dodatkowo, że ci, którzy to robią chcą tę historię zmienić. Powiedział on, że mamy do czynienia z przykładem pisania historii na nowo z wykorzystaniem jako pretekst strzelaniny.
Urzędnicy miejscy, którzy jednogłośnie wsparli propozycje burmistrza mówią, że zabytki te rzekomo „podsycają nienawiść rasową” i nie odzwierciedlają wartości wyznawanych przez obywateli Nowego Orleanu.
na podstawie: rt.com