Amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo ogłosił faktyczne wycofanie się jego kraju z uznawania rezolucji Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, która między innymi uznaje za nielegalne żydowskie osadnictwo na terytoriach okupowanych. Tym samym Stany Zjednoczone uznają za zgodną z prawem kolonizację Palestyny przez syjonistów.

W swoim oświadczeniu najbliższy współpracownik prezydenta Donalda Trumpa de facto unieważnił dotychczasowe stanowisko USA, przyjęte jeszcze przez administrację Jimmy’ego Cartera w 1978 roku. Wówczas Amerykanie uznali, że budowa żydowskich osiedli na palestyńskich terytoriach okupowanych jest nielegalna, a więc nie akceptowali blisko stu skupisk Żydów zbudowanych na zajętych przez Izrael terenach Zachodniego Brzegu i Jerozolimy Wschodniej.

Decyzja amerykańskich władz jest też faktycznym wycofaniem się tego kraju z przestrzegania rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ numer 2334 z 2016 roku, a także zapisów IV Konwencji Genewskiej. W tym pierwszym przypadku chodzi o dokument potępiający „wszystkie środki mające na celu zmianę składu demograficznego, charakteru i statusu Terytorium Palestyńskiego okupowanego od 1967 roku”. W drugim natomiast chodzi o zapisy Konwencji Genewskiej dotyczące zakazu przymusowego przesiedlania ludności.

Według Pompeo „nieograniczona działalność osadnicza” może rzeczywiście stanowić problem dla wszelkich ewentualnych izraelsko-palestyńskich procesów pokojowych, lecz nie może być uznawana za łamanie prawa międzynarodowego. Zdaniem Amerykanów wszelkie przypadki naruszeń obowiązujących przepisów powinny więc być rozpatrywane przez izraelskie sądy, a nie międzynarodowe trybunały. Izraelski premier Benjamin Netanjahu stwierdził z kolei, że jego kraj jest gotów na rozmowy pokojowe, ale będzie odrzucał sugestie dotyczące nielegalnego osadnictwa.

Decyzję Amerykanów potępiła Organizacja Wyzwolenia Palestyny. OWP uznaje, że budowa izraelskich osiedli oznacza kradzież palestyńskiej ziemi, przejmują i eksploatują palestyńskie zasoby naturalne oraz dzielą, wypierają i ograniczają ruch ludności Palestyny. Syjonistyczny kolonializm jest więc skrajnym zaprzeczeniem możliwości samostanowienia Palestyny, stąd administracja Trumpa po raz kolejny pokazała, iż jest zagrożeniem dla obecnego systemu międzynarodowego, który chce zastąpić poprzez „prawo dżungli”.

Na podstawie: breitbart.com, maannews.com, english.pnn.ps.