Mający sowiecki rodowód Dzień Zwycięstwa, czyli rocznicę wygranej w „Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej” (na wschodzie Europy, a głównie w Rosji, oznacza to część II wojny, w której brał udział Związek Radziecki) w większości miast świętowano tradycyjnie – odbywały się wiece, parady i przemówienia politykierów. W kilku miastach zachodniej Ukrainy, będącej według komunistów „siedliskiem faszyzmu”, na ulice obok czerwonych weteranów i aktywistów wyszli jednak również nacjonaliści. Np. w Iwano-Frankowsku członkowie Kongresu Ukraińskich Nacjonalistów urządzili kontr-wiec w okolicy miejsca obchodów. Skandowano między innymi „Hańba!” i „Czerwoni pod sąd”.
Gorąco było we Lwowie, gdzie nacjonaliści – w tym członkowie Svobody – usiłowali nie dopuścić do rozpostarcia wielkiej czerwonej flagi przez komunistów z KPU, weteranów i członków prorosyjskich organizacji. Doszło do wielokrotnych starć, bójek, usiłowano nawet poprzewracać autobusy z komunistami, a w pewnym momencie jeden z nacjonalistów został postrzelony w kolano z kilku metrów przez osobnika będącego najprawdopodobniej członkiem zorganizowanej ad hoc ochrony komunistów. Rana nie okazała się groźna, jako że pocisk był gumowy.
W późniejszym czasie grupa młodych aktywistów oraz członków Svobody spaliła komunistyczną flagę na placu przed urzędem miasta. Pomniejsze incydenty i utarczki obu stron miały miejsce aż do godzin wieczornych.
na podstawie: tsn.ua