Dość często z Wielkiej Brytanii dochodzą kolejne wieści o absurdach politycznej poprawności i prześciganiu się kolejnych instytucji w uległości wobec różnorakich mniejszości. Okres przedświąteczny to w tym kraju czas dylematów: kogo mogą urazić święta Bożego Narodzenia? Częste w Zjednoczonym Królestwie były przypadki zmuszania chrześcijan do chowania się ze swoja wiarą, zdarzały się przypadki zwolnień z pracy, np. za noszenie na szyi krzyżyka. W tym roku wszelkich bożonarodzeniowych ozdób zakazał w swoich placówkach brytyjski Czerwony Krzyż. Pracownicy wszystkich 430 placówek zostali wezwani do ściągnięcia bożonarodzeniowych ozdób, które „mogą urazić muzułmanów”.
„- Wystawiliśmy w oknie świąteczną szopkę ale kazano nam ją usunąć. Wygląda na to, że nie możemy wystawiać niczego, co kojarzy się z Bożym Narodzeniem” – mówi Christine Banks, wolontariuszka Czerwonego Krzyża z New Romney w hrabstwie Kent. „- Gdy wysyłamy kartki muszą one zawierać „najlepsze życzenia” (w UK termin „Christmas greetings” kojarzący się jednoznacznie z Bożym Narodzeniem zastąpiono zwrotem „season’s greetings” – red.), nie mogą być kojarzone z Bożym Narodzeniem. Gdy zapytaliśmy o powód powiedziano nam, że nie możemy drażnić muzułmanów. Zostaliśmy pouczeni, że nie możemy mówić nic na temat świąt i na pewno nie wolno nam mieć choinki” – dodaje.
Posunięcie władz Czerwonego Krzyża wywołało falę krytyki chrześcijan i nie tylko. Do krytyki absurdalnych zakazów dołączyli również niektórzy muzułmanie. Twierdzą oni, że celebrowanie Bożego Narodzenia przez pracowników Czerwonego Krzyża w żadnej mierze nie wpływa na jego neutralność, a chorym wymysłem jest zakazywać chrześcijanom radości z tak ważnego dla nich święta.
Brytyjski Czerwony Krzyż w tym roku, oprócz koncentracji wysiłków na pomocy dla imigrantów, „wykazał się” również wsparciem dla nielegalnych obozowisk cygańskich we Francji.
Oficjele centrali Czerwonego Krzyża w Londynie potwierdzili, że ozdoby świąteczne zostały zakazane w 430 placówkach, które przynoszą około 20 milionów funtów rocznego obrotu organizacji. Tłumaczenia centrali, która twierdzi, że identyfikowanie CK z jakąkolwiek religią mogłoby utrudnić jego pracę w różnych częściach świata nie przekonuje pracowników, którzy wierzą, że jest to wynikiem posuniętej do granic absurdu politycznej poprawności. Ta zakorzeniła się już tak głęboko, że główna centrala z siedzibą w Szwajcarii rozważała nawet zmianę symbolu organizacji (!), jednak propozycje te upadły w obliczu protestów wolontariuszy.
Na koniec zadać można retoryczne pytanie czy z podobnymi problemami borykają się władze i wolontariusze Czerwonego Półksiężyca lub Magen David Adom (Czerwonej Gwiazdy Dawida, izraelskiego odpowiednika Czerwonego Krzyża)?