Lobby przedsiębiorstw handlowych coraz głośniej domaga się zniesienia obowiązującego od kilku lat zakazu handlu w niedzielę. Koncerny twierdzą, że dodatkowy dzień handlu pozwoli na stworzenie nowych miejsc pracy dla uchodźców z Ukrainy. Z argumentacją przedsiębiorców nie zgadzają się jednak przedstawiciele związków zawodowych.
Masowy napływ ukraińskich obywateli uciekających przed wojną spowodował, że już od ponad dwóch tygodni w województwach podkarpackim i lubelskim nie obowiązuje zakaz niedzielnego handlu. Rząd Mateusza Morawieckiego chciał w ten sposób uruchomić sklepy znajdujące się przy najczęściej uczęszczanych przez Ukraińców trasach.
Biznes chce tymczasem, aby wprowadzony w 2018 roku zakaz handlu w niedzielę przestał obowiązywać na terenie całego kraju. Popularne sieci handlowe twierdzą, że w ten sposób powstałyby nowe miejsca pracy, które według Związku Przedsiębiorców i Pracodawców dałyby zatrudnienie uchodźcom z Ukrainy przebywającym obecnie w Polsce.
ZPP dodaje, że obcokrajowcy staliby się w ten sposób niezależni od oferowanej przez rządzących pomocy socjalnej. Dodatkowo uchodźcy zyskaliby „poczucie bezpieczeństwa” i „normalności” w trakcie swojego pobytu w naszym kraju.
Przedstawiciele branży handlowej cytowani przez media mówią zresztą nie tylko o Ukraińcach. Ich zdaniem dodatkowy dzień pracy dałby możliwość zarobku polskim pracownikom w dobie szalejącej inflacji, drożyzny, wzrostu obciążeń związanych z kredytami czy spadku wartości polskiego złotego.
Z argumentacją lobby biznesowego nie zgadzają się jednak związki zawodowe. Twierdzą one, że ZPP zawsze było przeciwne wolnym niedzielom, dlatego teraz organizacja Cezarego Kaźmierczaka wykorzystuje ukraińskich uchodźców do realizacji swoich wcześniejszych celów. Poza tym istnieje obawa, że sektor handlu nie oferowałby Ukraińcom odpowiednich pensji.
Na podstawie: pulshr.pl, rmf24.pl, bankier.pl.