Dziesiątki tysięcy obywateli Mali uczestniczyły w demonstracjach zwołanych przez juntę wojskową. Protestowali oni przeciwko sankcjom i międzynarodowej presji, która ma być wywierana na kraj głównie z inspiracji Francji. Surowe restrykcje są związane głównie z przeprowadzonymi w Mali w krótkim odstępie czasu dwoma zamachami stanu.
Junta pułkownika Assimi Goity wezwała Malijczyków do protestowania przeciwko sankcjom nałożonym przez Wspólnotę Gospodarczą Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS). Przywódcy wchodzących w jej skład krajów postanowili wprowadzić embargo handlowe na malijskie produkty i zamknąć granicę. Decyzja ta zyskała poparcie Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych i Francji.
Sankcje związane są z opóźnianiem przeprowadzenia wyborów przez juntę wojskową, a także dwoma zamachami stanu mającymi miejsce w krótkim odstępie czasu. Wpierw w sierpniu 2020 roku wojskowi wraz z politykami obalili prezydenta Mali Ibrahim Keita, natomiast w maju ubiegłego roku wojskowi postanowili odsunąć od władzy cywilów.
Demonstracje miały jednak głównie antyfrancuski wymiar. Ma to związek z pogorszeniem się relacji między Francją a jej byłą kolonią. W ostatnich miesiącach Francuzi zaczęli wycofywać swoje siły wojskowe, krytykując dodatkowo władze Mali za zaproszenie przez nie najemników z Grupy Wagnera. Rosjanie zostali wynajęci, aby pomogli malijskiej armii w walkach z islamistami.
Najwięcej osób zgromadziło się na manifestacji zorganizowanej w stołecznym Bamako. Przemawiał na niej ubrany w wojskowy mundur tymczasowy premier Choguel Kokalla Maiga, który stwierdził, że obecnie w Mali może ważyć się nawet przyszłość całej Afryki. Podziękował on również Rosji i Chińskiej Republice Ludowej za sprzeciwienie się „nielegalnemu i bezprawnemu embargu” nałożonemu na malijski naród.
Surowe restrykcje uderzają już w gospodarkę jednego z najbiedniejszych państw świata, mających dodatkowo problem z islamskimi ekstremistami i regionalnymi separatystami. Niektóre linie lotnicze już zawiesiły loty do Bamako, a dodatkowo Mali jest coraz bardziej zagrożone brakiem gotówki.
Do manifestacji odniósł się francuski minister spraw zagranicznych Jean-Yvesa Le Driana. Stwierdził on, że „skoro jest na tyle bezpiecznie, aby móc protestować, z pewnością jest wystarczająco bezpiecznie, aby przeprowadzić wybory”. Dodatkowo zagroził on całkowitym wycofaniem sił francuskich z Mali.
Na podstawie: africanews.com, aljazeera.com.