Pierwsze, co rzuca się w oczy po wejściu na 9 z 10 stron lub blogów nacjonalistycznych to tragiczna wręcz oprawa graficzna. Często wita nas nieestetyczne, wyglądające na robione w Paincie logo, do tego czcionka w stylu Comic Sans lub podobna.
Falanga, celtyk, czy co tam jeszcze na głównym logo wygląda jak wycięte nożyczkami przez przedszkolaka i przylepione klejem roślinnym z tubki – pikseloza, biały obrys będący pozostałością cieniowania wklejanego elementu na oryginalnej grafice itd. Efektu często dopełnia fatalny dobór kolorystyki. Nie jestem kobietą, ale jakoś jednak potrafię zwrócić uwagę na to, że np. czarne tło z żółtymi i fioletowymi napisami to jakiś potworek, zniechęcający do wgłębienia się w treść nie tylko czytelnika, ale po pewnym czasie również jego oczy (z powodu kontrastu). Niestety wiele blogów nacjonalistycznych tak właśnie wygląda.
Trochę lepiej sprawa ma się ze stronkami różnych grup, brygad, informacyjnymi, ale też nie jest najlepiej. Wychodzi na jaw brak obycia z internetem – totalna nieznajomość PHP, HTML, programów graficznych, o stylach nie wspomniawszy. Źródeł takiego stanu rzeczy upatruję w zupełnym braku zainteresowania większości nacjonalistów nowoczesnymi technikami, w tym także związanymi z internetem. Wielu z nas to studenci kierunków humanistycznych, komputer traktujący jako skrzyneczkę w której jest e-mail, Gadu-Gadu, przeglądarka i program p2p, ewentualnie jeszcze gry. To przykre, ale w tym przypadku forma idzie jednak ramię w ramię z treścią i tylko starannie przygotowana, estetyczna strona, zawierająca w dodatku odpowiednie teksty, jest w stanie przyciągnąć czytelnika na dłużej. Nacjonalistyczne strony w sieci to niejako wizytówka. Niestety jakoś tak się u nas w ruchu utarło, że estetyka przekazu zupełnie nie jest potrebna. To jakby pójść w gumiakach i wytartej kufajce na ulice, po czym nieść ludziom ideę Wielkiej Polski. Chociaż szczerze mówiąc, niektórzy z tych co wychodzą na manifestacje nacjonalistyczne, dużo lepiej nie wyglądają.
Kiedy już przebolejemy stylistykę odwiedzanego serwisu, często czeka nas kolejny bolesny zawód – spowodowany przez poziom językowy. Nagminnym problemem w ruchu jest niemożność wysłowienia się normalną, literacką polszczyzną. Bardzo często nacjonaliści, niby przywiązani do swojej kultury, robią tragiczne błędy ortograficzne, stylistyczne, interpunkcyjne itd. O angielskich wtrętach i braku pisowni polskich liter nie wspomnę. Owszem, tak można sobie pisać na GG czy IRCu, ale nie w miejscu, które pretenduje do miana strony informacyjnej, oficjalnej. Na takie pisanie pozwolić sobie po prostu nie można. Zdarzyło mi się widzieć plakaty, filmy na YouTube itd., w których wszystko było w miarę ok – wykorzystano fajną czcionkę, dobry podkład muzyczny, tło też w porządku. Tylko użyte tam czcionki to nie były czcionki z polskimi literami. W takim przypadku edytor zazwyczaj daje w ich miejsce polskie znaki z zupełnie innej czcionki. I jak to wygląda? Cały efekt szlag trafił przez jeden detal. Naprawdę, nie można sobie pozwolić aby wszelkiego rodzaju materiały propagandowe, informacyjne itd. wyglądały nieprofesjonalnie.
Dobre chęci to za mało. Jeśli ktoś ma zrobić stronę z grafiką w Paincie, na jakimś podrzędnym serwisie blogowym, w dodatku pisać rynsztokową polszczyzną, to niech sobie daruje. Lepiej usiąść nad jakimś podręcznikiem HTML czy PHP, opanować Photoshopa lub inny program graficzny, poćwiczyć pisanie poprawną polszczyzną i spróbować już za pewien czas zrobić w miarę profesjonalny serwis. Tu zresztą schodzimy na kolejny problem – słomiany zapał. Mnóstwo ludzi zakłada strony, serwisy itd. na chwilę, po czym znika. Zazwyczaj nie tylko z internetu, ale i wogóle z ruchu. Tego jednak nie da się ominąć i zawsze będzie jakiś odsiew. Najlepiej takich niedzielnych nacjonalistów po prostu zniechęcać do tworzenia stron i blogów-potworków, a jeśli już coś takiego popełnią, to nie robić im reklamy. Tego typu stronki tylko odrzucają od naszej idei trafiających na nie internautów – jeśli strona wygląda jak krowie z gardła wyjęta, to niby jakim cudem człowiek za nią stojący miałby być godnym uwagi? A tym samym jego idea?
Z zakładaniem „stron” na darmowych serwisach hostingowych i blogowych jest związany jeszcze jeden problem – również wygląda to mało profesjonalnie. Wielka Polska, wielka idea, a wszystko to na darmowym blogu. Coś tu nie pasuje. Na blogu to można pisać jakieś własne przemyślenia, felietony i nic więcej. Blogi kojarzą się głównie z gówniażerią, piszącą bzdury i uprawiającą emocjonalny ekshibicjonizm. A nawet wspomniane felietony będą miały więcej czytelników, jeśli zostaną wysłane do któregoś z większych serwisów, zamiast gnić na blogu z odwiedzalnością poniżej stu osób miesięcznie. Pewnym odstępstwem od tej reguły są nastawione bardziej „dziennikarsko” wordpress.com i blogspot.com, jednak na dłuższą metę to tylko półśrodek.
Swoją drogą nie chcę nikomu nic zarzucać, ale doskonale wiem, że wiele z tych brygad, które mają powiedzmy 10 członków i „stronę” na darmowym serwerze lub blogu, wydaje łącznie na alkohol i fajki równowartość naprawdę solidnego hostingu z domeną np. .info albo .pl – niestety nałogi są u nas w ruchu wciąż priorytetem dla wielu osób i nie potrafią one sobie odmówić papierosa czy piwa nawet raz na czas, żeby przyoszczędzić kilka złotych. A to naprawdę by wystarczyło, żeby comiesięcznie zebrać niewielką kwotę, zrzucić się w te przykładowe 10 osób i mieć profesjonalny serwer. Domeny .pl kosztują w tym momencie od 10 złotych za pierwszy rok (później około 100zł) a hosting wystarczający na zwykłą stronkę informacyjną bez bajerów to kwestia od 10 złotych miesięcznie (to jest jedna paczka szlugów albo dwa piwa w knajpie! już prościej tego wytłumaczyć się nie da). Już nie wspomnę, że są w szeroko rozumianym ruchu ludzie, którzy solidnym projektom oferują darmowy hosting. Chcieć to móc – a wielu z nas po prostu się nie chce, albo nie mają nawet świadomości, jak istotny w budowaniu wizerunku jest profesjonalnie wyglądający serwis.
Na razie prawdziwe wolne nacjonalistyczne media dopiero w naszym kraju raczkują. Trzeba uczyć się od sąsiadów – szczególnie od Czechów, Słowaków i Niemców. Trzeba tylko oswoić się z tworzeniem stron, grafiki, obróbką filmów – później będzie już z górki, byle tylko pozostać konsekwentnym. Jesli nie my mamy nieść prawdę, to kto?