Turecki minister spraw wewnętrznych Suleyman Soylu metodą małych kroków zakończył współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa ze Stanami Zjednoczonymi. Chodzi głównie o wspólne szkolenia amerykańskich i tureckich policjantów czy dostęp do informacji o śledztwach. To następstwo rzekomego wsparcia Amerykanów dla zamachu stanu w Turcji w 2016 roku.
Portal MiddleEastEye.net ustalił, że szef tureckiego resortu spraw wewnętrznych od 2016 roku stopniowo osłabiał turecko-amerykańską współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa. Soylu przede wszystkim zawiesił kooperację w zakresie wspólnych szkoleń sił policyjnych, odmówił dostępu policji z USA dostępu do informacji na temat podejrzanych, a także przestał przekazywać wiadomości o toczących się w Turcji postępowaniach.
Warto w tym kontekście przypomnieć, że turecki minister spraw wewnętrznych w 2018 roku został objęty amerykańskimi sankcjami, zresztą razem z ministrem sprawiedliwości Abdulhamitem Gulą. Właśnie wówczas w Turcji doszło bowiem do aresztowania pastora Andrew Brunsona, czyli amerykańskiego obywatela oskarżanego o szpiegostwo oraz współpracę z siłami kurdyjskimi.
Sankcje wobec Soylu z czasem były znoszone, jednak chodzi nie tylko o osobiste ambicje. Władze Turcji uważają bowiem Stany Zjednoczone za kraj wspierający zamach stanu przeciwko prezydentowi Recep Tayyip Erdoğan, który miał miejsce w lipcu 2016 roku. Sam szef resortu spraw wewnętrznych od dłuższego czasu uważał więc Amerykę za państwo wrogie tureckiej władzy.
Na podstawie: middleeasteye.net.