Amerykański prezydent Donald Trump przekonywał polityków Partii Demokratycznej do poparcia republikańskiego projektu zmiany przepisów imigracyjnych. Gospodarz Białego Domu twierdzi, że napływ nielegalnych imigrantów do Stanów Zjednoczonych spowoduje wzrost przestępczości, o czym świadczy skala tego zjawiska w krajach znajdujących się na południe od USA, a także doprowadzi do kryzysu znanego doskonale z Europy.
Prawo popierane przez Trumpa i część Partii Republikańskiej jest niezwykle surowe, ponieważ powstało pod hasłem „zera tolerancji” dla nielegalnej imigracji. Przewiduje ono między innymi odseparowanie dzieci od ich rodziców przekraczających granicę Stanów Zjednoczonych niezgodnie z prawem, a także wsadzanie takich osób do więzień jako dopuszczających się przestępstwa przeciwko amerykańskiemu prawu. Nieletni nie mogą tymczasem być umieszczani w aresztach, stąd buduje się dla nich specjalne obozy.
Trump broni swojego pomysłu, który jest krytykowany nie tylko przez środowiska lewicowo-liberalne i lobby biznesmenów związanych z Republikanami, ale także przez żonę urzędującego prezydenta, Melanię Trump. Gospodarz Białego Domu twierdzi, że Demokraci powinni pomóc Republikanom w zmianie „najgorszego prawa imigracyjnego na świecie”, a także zwraca uwagę na fakt, iż krytycy przygotowanych przez niego przepisów nie pochylają się nad ofiarami przestępczości ze strony imigrantów.
Zdaniem amerykańskiego prezydenta dzieci są wykorzystywane przez „najgorszych światowych przestępców” jako środek pozwalający osiągnąć cel, którym jest przedostanie się na terytorium USA. Przyjęcie większej ilości nielegalnych imigrantów będzie bowiem wiązało się ze wzrostem przestępczości, o czym może świadczyć jej skala w państwach znajdujących się na południe od Ameryki, bowiem część z nich należy do najbardziej niebezpiecznych na świecie.
Prezydent Stanów Zjednoczonych nie zamierza jednak popełniać błędów, jakie w jego mniemaniu stały się udziałem Europy. Trump twierdzi bowiem, że nasz kontynent popełnił błąd przyjmując tak dużą liczbę imigrantów, prowadzących do zmiany europejskiej kultury. Z tego powodu zachwiana została pozycja niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, mierzącej się z coraz większą krytyką polityki „otwartych drzwi” ze strony niemieckiego społeczeństwa.
Na podstawie: breitbart.com.