Wczoraj w Waszyngtonie odbyła się demonstracja zwolenników amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa. Manifestowali oni nie tylko wsparcie dla swojego ulubieńca, lecz przede wszystkim krytykowali oszustwa podczas wyborów prezydenckich. Protestujący spotkali się z agresją ze strony skrajnej lewicy i anarchistów, dlatego Trump skrytykował media za przemilczanie przemocy sprowokowanej przez „lewicowe śmieci”.
Do Waszyngtonu z całych Stanów Zjednoczonych zjechali się zwolennicy Partii Republikańskiej, a przede wszystkim samego amerykańskiego prezydenta. Przeszli oni ulicami miasta pod hasłem „Zatrzymać oszustwo”, nawiązując tym samym do niedawnych wyborów prezydenckich. Podobnie jak Trump uważają oni, że w związku z wyborami korespondencyjnymi i metodami liczenia głosów doszło do wielu fałszerstw. Te zaś mogą przynieść zwycięstwo Joe Biden’owi.
Na ulicach amerykańskiej stolicy pojawili się nie tylko wyborcy tamtejszej prawicy. Przeciwko manifestacji ruchu „Make America Great Again” demonstrowała skrajna lewica, anarchiści czy przedstawiciele ruchu „Black Lives Matter”. Sprokurowała ona zresztą wiele bijatyk i szarpanin, bo atakowała między innymi kobiety z dziećmi czy starszych ludzi głosujących na Trumpa. Na materiałach wideo widać nawet ataki na gości miejscowych restauracji i hoteli.
Działania bojówkarzy antify skrytykował zresztą sam Trump, który nazwał ich „lewicowymi śmieciami”. Uważa on dodatkowo, że sprawa skrajnie lewicowej przemocy nie jest nagłaśniana przez media. Amerykański prezydent nie omieszkał także oskarżyć władze Waszyngtonu o niedopełnianie swoich obowiązków. Z tego powodu Trump wezwał miejscową policję do zajęcia się przypadkami ataków na jego zwolenników.
Na podstawie: foxnews.com, breitbart.com.