Ruch LGBT coraz śmielej poczyna sobie w polskiej przestrzeni publicznej. Organizacja „Miłość Nie Wyklucza” zorganizowała właśnie akcję bilboardową, mającą na celu wsparcie mniejszości seksualnych przed świętami Bożego Narodzenia. Przy tej okazji wspomniane środowiska lamentują nad swoją rzekomo trudną sytuacją w naszym kraju.
Obrazoburcza akcja „Tęczowych świąt” została przeprowadzona po raz drugi. Ogółem promujące ją bilboardy i plakaty pojawiły się w dwudziestu czterech miastach. Co nieszczególnie dziwi najwięcej rozwieszono ich w największych ośrodkach, choć w tym roku jest ich więcej w tych mniejszych. Z tego powodu dewianci seksualni indoktrynują Polaków choćby w Gliwicach, Rybniku czy Jaworznie.
Według organizacji LGBT, miniony rok miał być wyjątkowo trudny dla tych grup. Chociaż mogą one liczyć choćby na finansowe wsparcie w wielu miastach rządzonych przez lewicę i liberałów, wrogo odnoszących się do wszelkich tradycyjnych inicjatyw. „Miłość Nie Wyklucza” narzeka więc, że tęczowi aktywiści znaleźli się na „celowniku mediów publicznych, polityków z obozu władzy, fundamentalistycznych organizacji i hierarchów kościoła katolickiego”. Dodatkiem miała być też rzekoma brutalność ze strony policji.
Jednocześnie dewianci przyznają, że poczynają sobie coraz śmielej w polskiej przestrzeni publicznej. – Ten czas pokazał jednak też coś dobrego – udowodnił, że jako społeczność potrafimy sobie pomagać, występować we wzajemnej obronie i po ludzku wspierać, zgodnie z hasłem współorganizowanej przez nas sierpniowej demonstracji solidarnościowej „nigdy nie będziesz szła sama” – mówi mediom Ola Kaczorek, współprzewodnicząca wspomnianej inicjatywy.
Sama akcja „Tęczowych świąt” jest częścią nowej inicjatywy środowisk LGBT. Zachęcają one w jej trakcie do podpisywania apelu do „polityków i polityczek opozycji”. Mają znaleźć się w nim postulaty, które do swoich programów miałyby wpisać ugrupowania lewicowo-liberalne.
Na podstawie: wirtualnemedia.pl.