Dzień przed 97. rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości dotarła do mnie długo zapowiadana książka naczelnego redaktora Drogi Legionisty. Mimo, iż pogrążony byłem w lekturze innego dzieła stanowczo postanowiłem odstawić je na bliżej nieokreślony czas i pochylić się nad słowami, które skreślił dla nas Łukasz Grower.
Odnośnie do uwag technicznych, książka składa się ze 148 stron uszeregowanych w trzy części tematyczne. Okładka miękka, a jako, że ilustracji niewiele to i w przeważającej części oldschoolowa biało-czarna grafika została zachowana. Organem, który wziął na siebie odpowiedzialność wydania dzieła jest Instytut Norwida, dotychczas znany między innymi z wpuszczania w obieg „Szczerbca” – organu prasowego Narodowego Odrodzenia Polski. Nie zabrakło także prologu i posłowia, w których autor w metaforyczny sposób oddał nam motywacje pchające go do finalizacji wielomiesięcznej pracy. Odbiorca da radę odczuć, że i samego twórcę nie ominął tytułowy „Taniec na linie”, w ramach którego człowiek się chwieje, a sztuką jest pozostać na powierzchni nie spadając ku złu, które definiowane może być różnie: jako puste wartości właściwe społeczeństwu konsumpcyjnemu, nieostrożność w wyniku której stracić można wolność, nałogi czy też nieuzasadnione akty agresji.
Co do osobistych odczuć wobec książki. Czyta się ją łatwo i przyjemnie. Na zaznanie się z treścią wystarczy jedno jesienne popołudnie bądź wieczór. Nie zawiera niepotrzebnego patosu, nie stanowi wyszukanego manifestu politycznego, ot odbiorca zderzy się z wizją alternatywnego wobec zgnuśniałego trybu życia społeczeństwa konsumpcyjnego egzystencją fanatyków oddanych sprawie, a wszystko to okraszone autorefleksją.
Jak już zaznaczyłem książka zasadniczo posegregowana została na trzy rozdziały tematyczne. Część pierwsza „Uważaj z kim tańczysz” koncentruje się przede wszystkim na oddaniu perspektywy piłkarskiego fanatyka i nacjonalisty. W rozdziale tym fikcja przeplata się z rzeczywistością. Narrator więc oddaje nam istotę beztroskiego życia piłkarskiego kibica, który z czasem pod wpływem – powiedzmy osób z zewnątrz – przechodzi metamorfozę stroniącego od nawyków sportowca a nawet i działacza prospołecznego zbierającego dary dla rodaków, którzy cierpią niedostatek w związku z instytucjonalnymi zaniechaniami państwa.
W moim odczuciu najciekawsza część ksiązki stanowi rozdział drugi zatytułowany „Tańcząc z wrogiem”. Otóż narrator prezentuje nam losy dwójki bohaterów tożsame z działalnością w fikcyjnej strukturze Polonicus Crux. Michał i Paweł ukazują nam więc modus operandi konspiracyjnej grupy autonomicznego oporu, której filarami były: polityka ulicy wraz z akcjami bezpośrednimi, wiara katolicka, odrzucenie stylu życia właściwego dla nowoczesnego społeczeństwa, sprzeciw wobec reifikacji człowieka w grze wielkiego kapitału jako „zasoby ludzkie”, czy też ujmując rzecz kolokwialnie po prostu postawa zawierająca się w schemacie sport – zdrowie -nacjonalizm. Mimo, iż pozornie wspomniana struktura jawi się jako spójna, mocno ideologicznie zaangażowana, nie stroniąca od daleko posuniętej akcji bezpośredniej na pewnym etapie zaczynają nią targać wewnętrzne sprzeczności kierujące ją na tory wpierw destabilizacji a następnie rozkładu. Wśród czynników, które wywołały erozje konspiracyjnej komórki wymienić należy brak jednomyślności co do coraz śmielszych akcji bezpośrednich, pojawienie się w strukturze grupy ateisty i przede wszystkim ingerencje „osoby trzeciej”. Kumulująca się fala wewnętrznych sprzeczności zbiera swój plon, Polonicus Crux bez ingerencji służb specjalnych przestaje istnieć bez faktycznych perspektyw na reaktywacje. Mimo, iż rozdział drugi w całości poświęcony został fikcyjnej działalności automatycznie nasuwa się pytanie: na ile poszukiwać duchowego oparcia u osób z zewnątrz powierzając im organizacyjne sekrety?
Trzecia, ostatnia część „Tańce towarzyskie” stanowi kontynuacje Pamiętnika z zina „DLA”. Zapiski w pewnym sensie odkrywają nam samego autora i jego życiowe balansowanie by pozostać nadal na linie. Relacjonowane wydarzenia począwszy od dnia 01.01.2015 do dnia 13.08.2015 zawierają w pigułce motywacje autora w dążeniu do odrzucenia nałogów na rzecz sportów walki, próby alienacji od głównego nurtu w ramach działalności społecznej z trudną młodzieżą – m.in poprzez dawanie pozytywnego świadectwa dla osób walczących nadal z narkomanią w specjalnych ośrodkach odosobnienia czy też prowadzenie treningów dla młodzieży jako kontry wobec nihilistycznych postaw kiełkujących się już w młodych umysłach. Nie zabrakło retrospekcji z życia autora, personalnie mogę pozazdrościć tym, którzy zaznajamiając się z najczarniejszymi epizodami w jego życiu nie odnaleźli cząstkę samych siebie…
Tytułem podsumowania, świadectwem zainteresowania książką niech będzie fakt, że w kilka dni wyczerpał się zapas i konieczny będzie dodruk. Ze swojej strony i portalu jak najbardziej zachęcamy do lektury.
R.eutt