Obchody pierwszomajowe już od dłuższego czasu są normą w środowisku nacjonalistycznym. W Szwecji słynącej z praw pracowniczych i silnego uzwiązkowienia coraz częściej odczuć można rozwarstwienie społeczne, omijanie praw pracowniczych, jak i psucie rynku przez wielki kapitał, który powodując wędrówki ludów i czynnie wspierając multikulturalizm wyniszcza lokalny rynek pracy. Globalizacja dewastuje lokalną kulturę pracy wypaczając jej sens i sprowadzając duchowy związek z wytwórstwem i kreatywnością do rangi towaru. Przy tym społeczeństwo szwedzkie , mimo iż pozbawione dziś poprzez outsourcing industrializacji, nadal urbanizuje się najmocniej porzucając prowincję na rzecz miast i wielkich korporacji wyjaławiając tym samym panującą od wieków tradycję przywiązania do ziemi i krwi.
Narody europejskie skutki globalizacji odczuwają wszędzie. Hiszpania, Francja, Polska, w końcu Szwecja. Wspieranie rodzimych ruchów oporu przed globalną agendą i liberalnym imperializmem jest dziś obowiązkiem nowoczesnego nacjonalisty. Zatem zaznaczyliśmy obecność na pierwszomajowym pochodzie szwedzkich nacjonalistów z Nordyckiego Ruchu Oporu (NMR) w Kungalv. NMR wystosował zagraniczne zaproszenie dla gości z Europy by podkreślić swoją paneuropejskość.
Jeden z gościnnych członków Nordfrontu zaoferował nam nocleg w Goteborgu, warto było być wcześniej niż przy godzinie zbiórki z uwagi na częste represje policyjne. To i tak nas nie ominęło: policja zatrzymała naszą grupę dwa razy do przeszukania, jedna osoba została zabrana na kilkugodzinny dołek, co uargumentowano tym, że „przyjechała sprawiać problemy”, na co dowodem miały być rękawice ochronne. Z racji tego, że świetnie wiedzieliśmy o dużej manifestacji agresywnych lewaków, która miała przerodzić się w kontrę nie szczędziliśmy na wyposażeniu ochronnym. Podobnie jak członkowie NMR uzbrojeni w tarcze, ubrani w kamizelki, rękawice motocyklowe i ochraniacze na całe ciało. Kto bywał na demonstracjach w Goteborgu ten wie, że ciężkie przedmioty czy ostrza latają tam dosyć często.
Pochód składający się z ponad 200 osób ruszył nieniepokojony, by za chwilę wejść pomiędzy tłum lewaków. Początkowo kontra była dość spokojna. Masy degeneratów krzyczały wyświechtane hasła i machały tęczowymi flagami, przynajmniej dopóki nie zjawili się syndykaliści i antifa. Tu łatwo można zauważyć podwójne standardy szwedzkiej, demoliberalnej policji. Lewaccy bojówkarze podchodzą pod kordon, rzucają zza radiowozów, używając ich jak osłony, petardy i kamienie – policja nie reaguje. Ze strony nacjonalistów w odwecie poleci jeden lub dwa przedmioty i natychmiast zaczyna się policyjny szturm. Z batonami, pałkami, wyrywanie symboli, banerów i sztandarów. Jeden z obezwładnionych członków NMR ochraniających marsz jest na ziemi poniewierany przez policję przy czym radiowozem przejeżdża mu się po nodze – wideo z tego zajścia dostępne jest tutaj.
Marsz w końcu został zaatakowany przez większą grupę lewaków, z czego jeden skończył dość marnie, wciągnięty przez kordon policji do środka demonstracji. Tu zapoznał się z twardym asfaltem i realiami zupełnie innymi niż krzyczenie zza kordonu milicyjnych pał. Na ratunek pośpieszyły mu oczywiście psy systemu, z którym rzekomo walczy. Niestety, w trakcie starć policja otoczyła i zatrzymała dwudziestu członków Nordyckiego Ruchu Oporu pod pretekstem ataku na funkcjonariusza.
Ciekawym zjawiskiem była informacja o zatrzymaniu ok. trzydziestu kibiców IFK Goteborg. Ptaszki ćwierkały radośnie, że sympatyczni ludzie chcieli przybyć na miejsce w celu urządzenia hucznej zabawy z antifą – niestety, policja uniemożliwiła wspólne świętowanie. W Szwecji od jakiegoś czasu notuje się wzrost zainteresowania grup kibicowskich koleżankami z lewej strony i dążenie do konfrontacji z nimi, także przez ekipy uchodzące do tej pory za apolityczne.
Po konfrontacji sytuacja zaczęła się uspokajać. Nasza polska grupa nie czekała na przemówienia organizatorów, gdyż musieliśmy odebrać towarzysza z mało prestiżowego, przymusowego hotelu w Goteborgu. Co ciekawe, grupki lewaków na pewno zanotowały opuszczenie miejsca demonstracji przez nas, jednak nie byli w bojowych nastrojach gdy kordon policji zniknął.
W demonstracyjnych echach warto odnotować jedną rzecz. Polityk narodowo demokratycznej Alternetywy dla Szwecji, która cieszy się poparciem w radykalnym środowisku nacjonalistów szwedzkich, Jeff Ahl, skrytykował NMR i napisał na swoim Twitterze, że Nordfront zaatakował policję. Po burzy wywołanej swoim wpisem ostatecznie przeprosił za komentarz i tłumaczył się dezinformacją. Znamiennym natomiast dla narodowej prawicy, która próbuje „marszu przez instytucje” jest robienie czarnego PR radykałom z własnego podwórka, czego natomiast nie czyni lewica. Lewica mimo podziałów wygrywa, a liberalizm jako narracja ciągle tryumfuje. I nie wolno nam o tym zapomnieć, a 1 Maja, który jest w swej istocie antyliberalny musi być nasączany narodową treścią w każdym zakątku Europy.
tekst: MJ
zdjęcia: nordfront.se