Otrzymaliśmy informację o dwóch istotnych listopadowych wydarzeniach w Szwecji, od polskiego nacjonalisty, który obecnie przebywa tam i współpracuje z tamtejszymi organizacjami nacjonalistycznymi:
Listopad w Szwecji upłynął dość aktywnie jak na skandynawskie warunki, w których przyszło działać tutejszym nacjonalistom, skupię się jednak na dwóch najważniejszych akcjach.
12 Listopada w Sztokholmie odbyła się demonstracja pod hasłem „Stop obcej inwazji” zorganizowana przez Nordycki Ruch Oporu (NMR). Zgromadziła ok. 700 osób z różnych organizacji, jak i zwykłych Szwedów, co jest pewnym ewenementem tutejszych narodowych manifestacji, w przeszłości zdominowanych przez subkultury. Ponad 200 osób nie zostało dopuszczonych przez policję do głównej demonstracji. Wg organizatorów była to największa dotychczasowa demonstracja nacjonalistyczna. Nawet w latach 90-tych zgromadzenia były znacznie mniejsze, mimo popularności nacjonalizmu zdominowanego przez subkultury. Trasa marszu (ok. 1 km) zakończyła się pod budynkiem szwedzkiej Rady Ministrów. Wznoszono hasła antyimigracyjne, antysyjonistyczne i narodowo-solidarystyczne. Odbyły sie też małe koncerty, a wyziębionych mrozem manifestantów częstowano kawą oraz gorącą czekoladą.
Lewacka kontra zgromadziła wg organizatorów siły proporcjonalne do nacjonalistów, choć postronni obserwatorzy uważają, że kontrmanifestantów było ok. 2000. Należy tu zauważyć pewien progres wśrod nacjonalistów, gdzie demonstracja esktremistów urosła prawie trzykrotnie w stosunku do lat ubiegłych (zazwyczaj 250-300 osób), a tęczowo-czerwone kontry zmalały dwukrotnie. W zmęczonej liberalno-lewicowymi miazmatami Szwecji następuje więc pewne przesilenie.
Doszło do przepychanek z policją. Kilkunastu lewaków zostało zatrzymanych, a dwoch nacjonalistów doznało poważnych obrażeń przy starciach z policją w metrze. Uwagę przykuwa organizacja i szyk demonstracji. Ludzie idący w karnych trójkach ochraniani przez tarczowników a to wszystko upstrzone sztandarami robi wrażenie zorganizowanej i zdeterminowanej grupy, poza walorami estetycznymi oczywiście.
Organizatorzy (NMR) określają się jako narodowi socjaliści, aktywni również w Norwegii i Finalndii. Uważani są za największą organizację nacjonalistyczną na Północy, ich idee można nazwać nawet paneuropejskimi gdyż swój przekaz kierują do białych Europejczyków, których tożsamość i samoidentyfikacja rasowa, etniczna, kulturowa zostały zagrożone przez demoliberalne antywartości. Posiadają rownież ramię polityczne w postaci partii. Sytuację w Szwecji oceniają jako krytyczną i pogarszającą sie z dnia na dzień. Według NMR 25% mieszkańców to kolorowi nieeuropejczycy. Wskaźniki przestępczości wciąż rosną (Malmö nazywa się sarkastycznie Bangbang City). Podpalenia samochodów, rabunki, strzelaniny czy gwałty stały się powszechnym obrazem życia codziennego, podobnie jak weekendowe zamieszki w rozszerzających się strefach no go zamieszkałych głównie przez ludność o mało aryjskich rysach.
Większość instytucji kulturalnych i naukowych przesiąkniętych jest marksizmem kulturowym. Lobby LGBT oraz feministki pozyskują ogromne fundusze na kampanie społeczne. W mediach trwa nachalna propaganda proimigracyjna oraz propagująca przyjmowanie uchodźców. Największą parlamentarną siłą opozycyjną (ok. 25% poparcia) jest Sverigedemokraterna (SD Szwedzcy Demokraci), którą NMR uznaje za ulegającą politycznej poprawności, liberalną i prosyjonistyczną siłę.
Stanowisko wobec Polaków w Szwecji organizacja posiada podobne jak wobec Finów, czyli konserwatywnej, ciężko pracującej na wspólny dobrobyt białej mniejszości narodowej, zapraszanej zresztą na demonstracje. Podobną opinię posiadają inne ugrupowania nacjonalistyczne jak Nordisk Ungdom czy grupy prawicowe. Jedynym mankamentem jest zaniżanie stawek co wynika zresztą z nieczystych zagrywek Polaków we własnym środowisku, ale to temat na oddzielny artykuł.
Nordisk Ungdom (Młodzież Nordycka, NU) organizacja znana z zaskakujących i pomysłowych akcji obrała za cel rozdanie tzw. alternatywnych Nagród Nobla w ekskluzywnym Grand Hotelu, którego szef w wywiadzie powiedział „Nasi goście muszą reprezentować podobne wartości”. Na uroczystość zaproszono europarlamentrzystów z wyłączeniem człnków SD i ich sojuszników. Znalazło się natomiast miejsce dla książąt z Arabii Saudyjskiej, jądra ciemności wahabbickiego islamu.
Nordyccy nacjonaliści weszli do hotelu trzymając banner „Idź do diabła politpoprawna gnido” i okrzykiem: „Hipokryci!” Po szarpaninie z obsługą musieli opuścić obiekt.
Szwecja jest gruntem trudnym do zasiania nacjonalizmu i powrotu do tradycyjnych wartości. Nie chodzi o samą kondycję mentalną społeczeństwa, lecz również opresyjne państwo kontrolujące wiekszość dziedzin życia. Strach przed utratą pracy i spłacaniem dużego kredytu (większość Szwedów jest mocno zadłużona, zwłaszcza hipotecznie; przy panującym kryzysie mieszkaniowym ceny skromnego lokum są porażające) skutecznie paraliżuje obywatelski sprzeciw. Powoduje to rosnącą milczącą większość, która może zniszczyć lewicową antyutopię w wyborach, ewentualnie robić za beczkę prochu.
MJ