Syryjska Armia Arabska przeprowadziła wczoraj szturm na pozycje zajmowane przez kurdyjskie milicje Syryjskich Sił Demokratycznych. Syryjskiemu wojsku udało się wyprzeć siły wspierane przez Stany Zjednoczone z kilku miejscowości znajdujących się nad Eufratem, ale w wyniku ich kontrofensywy ostatecznie musiało się ono wycofać. Wieczorem doszło z kolei do kolejnych ataków rakietowych na bazy armii w okolicach Hamy i Aleppo, co zbiegło się z kolejnymi sukcesami w walce z grupami terrorystycznymi znajdującymi się na południe od Damaszku.
Do starć pomiędzy syryjskim wojskiem oraz jego sojusznikami a kurdyjskimi milicjami doszło niedaleko granicy w Iraku, a dokładnie nieopodal miejscowości Dajr az-Zaur, wyzwolonej przez syryjską armię w listopadzie ubiegłego roku z rąk Państwa Islamskiego. W wyniku ofensywy Syryjskiej Armii Arabskiej (SAA) milicje skupione pod szyldem Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF) zostały wyparte z czterech wiosek, tracąc sześciu żołnierzy oraz część swojego sprzętu. Według nieoficjalnych informacji, pierwsza syryjska ofensywa wymierzona w SDF miała związek z buntem mieszkańców tych miejscowości przeciwko kontrolującym je Kurdom.
Protesty przeciwko SDF i władzom samozwańczej Demokratycznej Federacji Północnej Syrii (zwanej potocznie Rożawą) nie są przy tym niczym nowym, ponieważ kontrolująca Rożawę kurdyjska skrajna lewica od dawna oskarżana jest o prześladowanie swoich przeciwników politycznych, a także o przesiedlenia mające na celu zmianę struktury ludnościowej na opanowanych przez siebie terytoriach.
Ostatecznie jednak SAA wraz ze wspierającymi ją grupami musiała wycofać się z zajętych terenów, co jest efektem kontrofensywy przeprowadzonej przez siły SDF. Nie wiadomo przy tym, czy w kurdyjskiej operacji wzięły udział stacjonujące w północnej Syrii jednostki armii Stanów Zjednoczonych. Strona kurdyjska twierdzi przy tym, że jej działania są elementem operacji antyterrorystycznej, ponieważ SDF zostało zaatakowane podczas rzekomych przygotowań do walk z pozostałościami Państwa Islamskiego, które zajmują szereg miejscowości znajdujących się nad Eufratem.
Wczoraj wieczorem doszło dodatkowo do kolejnego ataku rakietowego na syryjskie bazy wojskowe, znajdujące się w pobliżu miast Hama i Aleppo. Agresja, do której nie przyznało się jeszcze żadne z państw, miała miejsce o godzinie 21:30 czasu polskiego, a zbiegła się ona z zawarciem porozumienia pomiędzy syryjskim rządem i „rebeliantami”. Na jego mocy opuszczą oni tereny znajdującego się pod Damaszkiem palestyńskiego obozu Al-Jarmuk, aby udać się do prowincji Idlib będącej swoistym „śmietnikiem dzihadystów”.
Na podstawie: almasdarnews.com, rudaw.net, hawarnews.com, sana.sy.